fbpx

NEWS:

Profesjonalna-pasieka

Letnie żniwa

Późna wiosna i lato to pewnie ulubione pory roku większości pszczelarzy. Po okresie wytężonej pracy w marcu i kwietniu nadchodzi czas, gdy pszczoły gromadzą miód i inne cenne produkty. Rodziny są silne, pożytki obfite. Można nacieszyć oczy widokiem uwijających się owadów. Ten wspaniały czas stawia jednak przed pasiecznikami pewne wyzwania.

Przede wszystkim chodzi o zapewnienie pszczołom jak najlepszych możliwości gromadzenia miodu. Mowa tu o wyszukaniu najlepszych miejsc na wędrówkę, miejsc oferujących bogatą bazę pożytkową, a także oferujących ochronę przed działaniem czynników atmosferycznych i cywilizacyjnych.

Jeżeli dobrze przygotowane pszczoły będą mieć dostęp do obfitych pastwisk i pogoda będzie sprzyjać lotom, to można się spodziewać obfitego miodobrania. W profesjonalnie prowadzonej pasiece jest to zadanie wymagające dobrej organizacji.

Bywa, że ze względu na niedobór czasu posiłkować trzeba się większym niż normalnie zespołem współpracowników. Nieco chaosu wprowadzić może także powstanie nastrojów rojowych. Właściwie co roku w chwili przekwitania rzepaku ozimego należy się liczyć z wychodzeniem rójek.

Pomimo dziesięcioleci selekcji owadów w kierunku nierojliwości i podejmowanych zabiegów mających na celu zapobieżenie naturalnemu podziałowi rodziny, pszczoły czasem po prostu się roją. Konieczne jest podjęcie starań, aby zjawisko to przybrało jak najmniejsze rozmiary.

Jednym z najskuteczniejszych sposobów przeciwdziałania powstawaniu nastrojów rojowych jest osłabianie rodzin poprzez wykonywanie odkładów. Stanowi to racjonalną metodę powiększania rodziny. Jeśli jednak nie to jest celem pszczelarza, to takie małe rodzinki można wykorzystać na kilka innych sposobów.

Miodobrania, wędrówki, sprzedaż pierwszych poważniejszych ilości świeżego miodu nie mogą jednak odciągnąć opiekuna pszczół od dbania o ich zdrowotność. Latem także istnieje kilka sposobów leczenia pszczół. Niezmiennie groźna pozostaje warroza. Należy bezwzględnie utrzymywać jej populację na możliwie niskim poziomie.

W pasiekach, gdzie prowadzi się intensywną gospodarkę pasieczną, połączoną z wędrówkami, czas pozyskiwania pszczelich produktów trwa 4,5 miesiąca. Choć to wcale niedługo, to w pasiekach stacjonarnych bardzo często jest on jeszcze krótszy.

Znaczna jego część przypada na lato. To właśnie te kilka miesięcy decyduje o opłacalności prowadzonej działalności. To czas autentycznych żniw w pszczelarskim rzemiośle. Uprzednia, spokojna analiza powyżej zasygnalizowanych zagadnień pozwoli uniknąć nerwowości i zaoszczędzi pracy.

Wyeliminowanie wszelkich czynników wprowadzających zamęt, jak choćby nastrój rojowy czy dłuższe załamania pogody, nie jest możliwe, ale i na nie w pewnym stopniu można się przygotować.

Zapewnienie dogodnych warunków do gromadzenia miodu

Towarowa gospodarka pasieczna coraz częściej wiąże się z koniecznością prowadzenia wędrówek. Wciąż jeszcze zdarzają się pasieki typowo stacjonarne, porozstawiane po okolicy w partiach po 30-50 uli. Pszczelarz objeżdża je regularnie, zapewniając dobre warunki rozwoju owadom, otaczając je opieką.

Ogólny wektor rozwoju polskiego pszczelarstwa coraz mocniej wychyla się jednak w kierunku przemieszczania pszczół pomiędzy czasowo atrakcyjnymi lokalizacjami. Sprzyja temu wiele czynników. Można tu wymienić rozwój technologiczny wyrażający się w łatwiejszym dostępie do szerszej gamy środków transportu.

Obecnie rynek oferuje całą gamę nowych i używanych terenowych wózków widłowych, hakowe dźwigi samochodowe (HKS) nowe i tańsze używane, a także dostawcze i ciężarowe samochody z już zainstalowanymi usprawnieniami. Można także zaopatrywać się w lawety do przewożenia pszczół, także w oparciu o zewnętrzne środki finansowe.

Ich łatwo dostępnym źródłem jest program wsparcia rynku produktów pszczelarskich. W oparciu o niego obecnie pszczelarz posiadający co najmniej 30 rodzin może uzyskać 60% refundację kosztów netto zakupu takiego sprzętu. Obostrzenie stanowi zapis, że łączna kwota wsparcia nie może przekraczać 10 tys. zł.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Reasumując powyższe rozważania, jest sporo elementów, na które trzeba zwrócić uwagę dążąc do zapewnienia im jak najlepszych warunków do gromadzenia miodu. Przede wszystkim chodzi o zapewnienie bogatej bazy pożytkowej. Liczy się jednak także samo pasieczysko – zapewniające przewiewność i dobre warunki cieplne, ale nie narażające owadów na porywiste podmuchy i nadmierne zawilgocenie powietrza.

Kiedy spełnione zostaną te warunki, to trzeba wyposażyć owady w ule o odpowiedniej pojemności na gromadzony przez nie nektar. Potem już można spokojnie przygotowywać się do miodobrania.

Organizacja miodobrania

Stanowi ono najbardziej wyczekiwany moment, najprzyjemniejszą z prac. Jest weryfikacją kunsztu i doświadczenia pasiecznika. Czasem także kwestią szczęścia – odpowiedniej pogody, wysianego opodal stacjonarnej pasieki rzepaku lub facelii.

Profesjonalna pasieka (honey-1633342)

To, na ile będzie obfite jest wypadkową bardzo wielu czynników. Bez względu na to, można i trzeba możliwie jak najlepiej je zaplanować i przeprowadzić.

W gospodarstwach pasiecznych wytwarzających towarowe ilości miodu w oparciu o ul typowo korpusowy, przygotowania do miodobrania rozpoczyna się najczęściej na dzień przed podbieraniem miodu. Tego wydłużonego czasu wymaga skuteczne zastosowanie przegonek.

Są to elementy instalowane w ulach w celu spędzenia pszczół z miodni do gniazda i uniemożliwienia im powrotu. W świecie ludzi można by je porównać do jednokierunkowej ulicy. Instaluje się je w powałce, która następnie trafia pod korpus z poszytym miodem.

Czasem, w trakcie przeglądu poprzedzającego ekstrakcję okazuje się, że dwa korpusy miodowe są gotowe do odebrania. Taka sytuacja zawsze bardzo cieszy pasiecznika, zwłaszcza, że nie ma żadnych przeszkód, aby przegonkę umieścić kondygnację niżej.

Owady stopniowo opuszczą miodnię, nawet jeśli składać będzie się z więcej niż jednej nadstawki. Kolejnego dnia odbywać się będą miodowe żniwa.

Po dotarciu na toczek, pszczelarz przystępuje do wybierania miodu. Po usunięciu z pierwszego ula daszka, trzeba także zdjąć miodowy korpus lub korpusy, jeśli dana rodzina przyniosła większą ilość miodu. Przegonki, choć bardzo ułatwiają pracę, nie sprawiają nigdy, że wszystkie owadów opuszczą ramki z miodem.

Ze względu na obecność garstki niepożądanych towarzyszek, do korpusu warto wtłoczyć od dołu kilka kłębów dymu z podkurzacza. Zabieg ten sprawi, że owady, które nie zeszły przez przegonki do rodni odfruną do ula pozostawiając opiekunowi owoc swej wielotygodniowej pracy.

Jest dość ważne, aby na samochód lub wózek pasieczny wstawiać miodnie z jak najmniejszą liczbą pszczół. Pamiętać trzeba, że wzbiją się w powietrze podczas miodobrania w pracowni. Jeżeli odbierzemy w ciągu dnia kilkadziesiąt korpusów i w każdym średnio przyniesiemy pięć czy dziesięć pszczół, to łatwo wyobrazić sobie, co będzie działo się w pomieszczeniu, gdzie odbywać będzie się wirowanie.

Owady nie są agresywne, nie żądlą, w zasadzie nie interesują się ludźmi. Topią się jednak w miodzie. Lepiej jest więc pozwolić im powrócić do ula.

Aby uzyskać korpusy wypełnione ramkami z miodem, ale bez pszczół, można używać repelentów. Jednym z najpowszechniej stosowanych substancji odstraszających pszczoły jest aldehyd benzoesowy. Nasącza się nim miękkie płyty pilśniowe, które potem układane są na ramkach korpusu z miodem do odebrania.

To związek nie szkodzący poszytemu miodowi, ani owadom. Jest organiczny i ma raczej przyjemny zapach migdałów. Nie jest toksyczny, nie odkłada się w miodzie ani w wosku. Pszczoły, nie mogąc go znieść, opuszczają miodowe korpusy i udają się w dół, możliwie daleko od płyt wydzielających woń, czyli w kierunku rodni.

Aldehyd benzoesowy działa błyskawicznie. Korpus uwolniony od owadów jest gotowy do odebrania po upływie kilku – kilkunastu minut.

Nie ma metod doskonałych. Spośród opisanych powyżej sposobów szykowania miodni do ekstrakcji każda ma pewne wady i zalety. Zastosowanie przegonek nie naraża miodu na przeniknięcie do niego wprowadzonego do ula środka chemicznego.

Akurat w przypadku proponowanej substancji to zagrożenie nie dotyczy miodu zasklepionego i jest znikome dla miodu jeszcze nieposzytego przez owady. Na wszelki wypadek nie należy przetrzymywać nasączonych aldehydem płyt w ulu dłużej niż jest to konieczne.

Przegonki są jednak pod tym kątem zupełnie bezpieczne, bo są elementami mechanicznymi. Aby z nich skorzystać, trzeba jednak na pasieczysku znaleźć się dzień wcześniej, najlepiej z rana. W przypadku pasieki ustawionej daleko od miejsca zamieszkania, dodatkowy wyjazd nie tylko jest kosztowny, ale zajmuje także sporo czasu.

Profesjonalna pasieka (fota_z_odsklepiania)

Stosowanie repelentu zapewnia pewną oszczędność czasu, gdyż cały proces odebrania miodu z ula trwa jeden dzień. Ma to szczególne znaczenie, gdy prowadzona jest intensywna gospodarka wędrowna. Do zastosowania repelentu potrzebna jest pewna liczba przyciętych na wymiar korpusu porowatych płyt, które nasączamy płynem i nakładamy na miodnie.

Następnie konieczne jest zapewnienie pszczołom chwili na opuszczenie korpusów, które chcemy odebrać. Sposób ten przynosi zadowalające rezultaty przy zastosowaniu niskich, kilkunastocentymetrowych ramek. Ale nawet one nie gwarantują sukcesu.

Im bliżej do czerwiu, tym mniej chętnie owady przemieszczają się w dół. Odebranie korpusu miodowego bezpośrednio nad gniazdem przy wykorzystaniu repelentu nie zakończy się sukcesem. Na ramkach pozostanie wiele pszczół, które można usunąć za pomocą na przykład dmuchawy.

Takie rozwiązanie stosowane jest m.in. w izraelskich pasiekach. Szybko uwalnia korpusy od owadów, ale pozostawia setki pszczół latających po pasieczysku, kompletnie zdezorientowanych. Bardziej humanitarnie jest zmiatanie pszczół ramka po ramce.

To jednak bardzo czasochłonne, a w dodatku stawia pod znakiem zapytania zasadność korzystania z aldehydu. Ze względu na wspomniane podejrzenie przenikania substancji odstraszającej pszczoły do miodu, repelent należy stosować tylko w przypadku miodu w pełni zasklepionego.

Opisane powyżej sposoby podbierania miodu pozwalają pracować sprawnie i przyspieszyć etap gromadzenia miodowych korpusów. Tradycyjne wybieranie ramek po jednej połączone z energicznym uderzaniem w nie i zmiataniem resztek pszczół miotełką albo gęsim piórem to metoda dla hobbystów.

Pozwala na o wiele dłuższe obcowanie z owadami, ale wzmaga także ich agresję, dezorganizuje im pracę. Nie można tego sposobu polecać pszczelarzom półzawodowym lub zawodowcom.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Zagadnienie rójki

Aby miodobrania mogły być obfite, należy dołożyć starań, aby zapewnić pszczelim rodzinom jak najlepsze możliwości do gromadzenia miodu. Opisywane sposoby podkarmiania stymulacyjnego, a także wymiana matek na bardziej plenne przy niezapewnieniu odpowiednio dużej przestrzeni w ulu sprawiają jednak, że u pszczół pojawia się dążenie do wyrojenia się.

Stanowi ono naturalny sposób zwiększania populacji pszczelich rodzin. Jest zjawiskiem naturalnym i owadom potrzebnym. Zapewniało im przetrwanie przez około 100 milionów lat. Dla pszczelarza jest jednak zjawiskiem niepożądanym.

Zanim wyjdzie rój obserwować można szereg następujących po sobie zmian. Pierwszą oznaką mówiącą pasiecznikowi, że rodzina dojrzała do naturalnego podziału jest zapoczątkowanie wychowu czerwiu trutowego. Kolejnym stadium jest odciąganie miseczek matecznikowych.

Potem pszczoły zaczynają wychowywać młode matki w matecznikach rojowych. Dopiero potem następuje moment kulminacyjny, którym jest wyrojenie się pszczoły lotnej wraz ze starą królową. Okres poprzedzający wyjście rójki cechuje zmniejszona aktywność pszczół.

Można zaobserwować więcej pszczół w ulu pomimo dogodnej pogody i pożytku. Pojawia się także mniej jaj, a z czasem czerwienie ustaje. Matka nie jest należycie karmiona, aby mogła stać się lżejsza i gotowa do lotu.

Wyjście roju ma pewne pozytywne aspekty. Naturalny podział rodziny, to także podział populacji warrozy. Wychodząca pszczoła lotna ma na sobie pewną liczbę pasożytów. O ile rój uda się pochwycić i osadzić, to można bardzo łatwo je zwalczyć.

Zanim w rodzinie pojawi się czerw, pod zasklepem którego mogłyby skryć się osobniki Varroa destructor, pszczelarz ma dużo czasu na odymienie owadów Apiwarolem S. Zabieg taki będzie bardzo skuteczny, a uwolnione od roztoczy pszczoły bardziej witalne.

Jeżeli jest szansa na odebranie miodu z tej rodziny w drugiej części lata, to odymić należy jak najszybciej. To zminimalizuje ryzyko skażenia miodu. Osadzone w nowym ulu pszczoły szybko zagospodarują gniazdo i o ile pozwoli czas i pogoda, to możliwe, że rodzina ta przyniesie pewną ilość miodu towarowego z sierpnia i początków września.

Osadzone roje pracują bowiem bardzo intensywnie. Szybko tworzą pełnowartościowe społeczności.

Negatywnych konsekwencji wyrojenia się pszczół jest jednak znacznie więcej. Rojenie przede wszystkim dezorganizuje prace pasieczne. W lata o wzmożonej rojliwości rodzin należałoby być w pasiece w słoneczne dni w godzinach 9:00-17:00, kiedy to mogą wyjść pszczoły.

Nie zawsze jest to jednak możliwe. Wtedy pszczoły uciekają. Pasiecznicy czasem nawet nie wiedzą o tym, że stracili kilkadziesiąt tysięcy pszczół, które powinny nosić miód. Tu dochodzimy to kolejnego zagadnienia. Wyjście roju bardzo obniża możliwości produkcyjne macierzaka.

Rodzina ma zaburzoną strukturę wiekową i osiągnięcie odpowiedniego rozkładu polietyzmu wiekowego społeczności często przypada już na czas, gdy pożytek ustaje. Powiększanie pasieki w oparciu o rójki to nic innego jak prowadzenie selekcji w kierunku rojliwości, a zatem cechy jak najbardziej niepożądanej w towarowych gospodarstwach pasiecznych.

Czasem też może się zdarzyć, że pochwycony rój z rodziny innej niż nasza może przynieść ze sobą jedną z poważnych chorób. przecież nie wiadomo, czemu opuścił swój macierzysty ul.

Pomimo tych wszystkich negatywnych aspektów, warto łapać roje. Strata spowodowana wyjściem pszczół jest wtedy nieporównywalnie mniejsza. Są różne metody stosowane do przechwytywania rojów. Żadna nie gwarantuje 100% skuteczności.

Pewna liczba pszczelarzy stosuje izolatory. Uniemożliwiają one matce wyjście z rojem. Pszczoły uwiązują się opodal ula, ale zorientowawszy się, że matki nie ma z nimi, powracają po jakimś czasie. Czasem zdarzenia te można obserwować wielokrotnie.

Metoda umieszczania matki w izolatorze nie jest jednak idealna. Ogranicza jej potencjał do czerwienia i budowy silnych rodzin, które mogą przynieść dużo miodu. Można wprawdzie podkładać do izolatora plastry o pustych komórkach pszczelich, a te kompletnie zaczerwione wyjmować.

Zajmuje to jednak mnóstwo czasu i niepotrzebnej pracy. W początkach mojej przygody z pszczołami podejmowałem próby stosowania trzyramkowych izolatorów. Gdy nie prowadziłem wędrówek, pożytek kończył się około 20-25 lipca. Wtedy też, po ostatnim miodobraniu, wypuszczałem matki z niewoli.

Potem, gdy zacząłem wykorzystywać pożytki przełomu sierpnia i września okazało się, że potrzebna jest pełna siła rodzin przez cały rok. Tę zapewnić może jedynie intensywne czerwienie. Co gorsza, bywało i tak, że matki próbując przecisnąć się przez izolator traciły życie.

Innym sposobem niedopuszczania do ucieczki roju jest przycięcie matce jednego skrzydła o 2 mm. Traci ona wtedy zdolność do lotu i upada przed ul najczęściej nie dalej niż 2-3 m od wylotka. Podcięcie skrzydła nie skutkuje cichą wymianą, owady akceptują u matki taką ułomność.

Minusem metody jest fakt, że najintensywniejsze rojenie się pszczół przypada na okres późnej wiosny-wczesnego lata, gdy pogoda bywa kapryśna. Popołudniami, czasem niemalże codziennie, przechodzą burze. Pszczoły wytworzyły mechanizmy behawioralne zapobiegające zagładzie rodziny w takich sytuacjach.

Uwiązane na drzewie pod liśćmi są w stanie zakryć matkę przed wodą i bez większych strat przeżyć nie za duży deszcz. Jeśli jednak ulewa zaskoczy je w trawie, to może to oznaczać tragiczny finał podziału rodziny. Można też stosować rojołapki.

Mogą one być oparte o rozmaite koncepcje, byle skuteczne. Najprościej jest w pewnym oddaleniu od pasieczyska lub przynajmniej na jego skraju ustawić pusty ul ze starą woszczyzną. Najlepiej, gdy dysponujemy ramkami ze sporą ilością pierzgi.

Jest szansa, że przelatujący rój osiądzie w tak przygotowanym ulu bez interwencji pszczelarza. Rzadko zdarza się, aby w taki sposób można było pozyskać rój z własnej pasieki. Te najczęściej szukają nowego lokum znacznie dalej, czasem nawet kilka kilometrów od swego pasieczyska.

Dlatego w takim przypadku sprawdzają się lepiej rojołapki zawieszane na drzewach, lub specjalnie do tego celu przygotowanych słupach na wysokości 3-4 m, w odległości kilkaset metrów od pasieczyska. Z moich obserwacji wynika, że 200 m to odległość wystarczająca.

Rojołapkę należy także wyposażyć w kilka starych plastrów. To podniesie prawdopodobieństwo, że owady w niej właśnie uwiążą rojowe grono. Dodatkowo, można także stosować rojowabiki. Na rynku dostępne są gotowe produkty. Preparat z syntetycznym feromonem pszczelim gruczołu Nasonowa ma postać plastikowego pojemniczka, który wstawia się do rojołapki.

Działa on około 3 miesiące. Można go także zamrażać, co wydłuża jego żywotność. Można go przy takim przechowywaniu stosować w kolejnym sezonie. Pewną przydatność w zwabianiu rojów mają także metody tradycyjne. Rojołapkę można nacierać kocimiętką lub melisą. Sprawia to, że owady mocniej się nią interesują.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Metody zwalczania nastroju rojowego

Istnieje wiele metod przeciwdziałania wystąpieniu nastroju rojowego. W trakcie prac z pszczołami ludzie nauczyli się także zwalczać pęd do rojenia u pszczół nawet po jego wystąpieniu. Funkcjonuje kilka metod racjonalnego powiększania pasieki.

Mowa tu o sposobach, które zwiększą liczbę rodzin, ale nie zmniejszą łącznych mocy produkcyjnych pasieki tak jak wyjście rojów.

Aby przeciwdziałać nastrojom rojowym, trzeba zidentyfikować czynniki, które je powodują lub nasilają. Te podstawowe to genetyczne uwarunkowania, ciasnota panująca w gnieździe, zbyt obfita produkcja mleczka pszczelego, niedobór substancji matecznej, przerwy w taśmie pożytkowej, co najmniej kilkudniowe załamania pogody.

Poza ostatnią sprawą, wszystkie wymienione powody można w znacznym stopniu wyeliminować.

Wymiana matek

Warto w pasiece wymieniać matki. Dzieje się tak dlatego, że młode matki są bardziej plenne i wykazują mniejszy pęd do rojenia się. Częściej roją się matki dwuletnie. Starszych w racjonalnie prowadzonych pasiekach towarowych z reguły się nie utrzymuje.

Przy wymianie matek warto nawiązać współpracę z hodowcą, który oferuje materiał selekcjonowany w kierunku nierojliwości. Dobór odpowiedniej rasy i linii do prowadzonej gospodarki to zagadnienie bardzo złożone i trudne. W każdym jednak razie, pszczoły nie mogą się nadmiernie roić.

Uważam, że można przyjąć zasadę, że jeśli średnio co rok nie wyraja się więcej niż 20% stanu, to pszczoły spełniają to kryterium. Rodziny wiosną lepiej jest zestawić ciasno. Poprawia to wiosenny rozwój, przyspiesza przejście do nadstawek miodowych.

Jednak w drugiej połowie maja, gdy noce są cieplejsze, w ulu musi być dość miejsca na składanie jaj, zapasów pierzgi i gromadzenie miodu. Jeśli przestrzeni będzie brakowało, to owady poszukają jej w innym miejscu, dokonując przy tym naturalnego podziału.

Profesjonalna pasieka (jnn-Jarosław-Gerczak)fot.© Jarosław Gerczak

Nastrój rojowy występuje także wówczas, gdy w strukturze wiekowej społeczności pszczelej nadmiernie zwiększy się liczba karmicielek. Na wyprodukowane mleczko nie ma zapotrzebowania, więc robotnice same odżywiają się nim, w większym stopniu odkładając zapasy w swym ciele.

Te pszczoły w odpowiednim czasie wejdą w skład pszczół rojowych. Potęgować ten stan rzeczy może przerwa w dopływie nektaru. Gdy trwa obfity pożytek, w zasadzie nie występuje nadprodukcja miodu. Młode osobniki w większej liczbie są angażowane do wentylacji ula, budowy plastrów i przerobu wziątku.

Ten nastrój pracy może zostać zachwiany poprzez załamania pogody, jakie często przytrafiają się w maju. Czasem deszcz pada przez wiele dni, jest zimno. Pszczoły nie wylatują nawet po wodę, więc nie zużywają się, nie giną w polu.

Matka już od dłuższego czasu czerwi bardzo szybko, wygryzają się więc licznie pszczoły. Jeśli każdego dnia rodzina zwiększa swą liczebność o ok. 2 tysiące osobników, to przy niepogodzie trwającej tydzień, łączna siła pszczelej społeczności zwiększy się o 15 tysięcy owadów.

Jeżeli przed deszczami rodzina już miała liczebność na pograniczu nastroju rojowego, to można zakładać, że przy pierwszym cichym i ciepłym dniu spodziewać możemy się ucieczki roju. Niedobór substancji matecznej jest najczęściej związany z pierwszym z omawianych czynników, a więc jakością matek pszczelich. Im są starsze, tym mniej feromonów mogą wydzielać.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Ramka pracy

Sygnalizatorem wystąpienia nastroju rojowego jest ramka pracy. W typowym ulu korpusowym jest nim zwykła ramka bez wprawionej węzy. Stosując ją przegląd przeciwrójkowy ogranicza się do jej kontroli i o ile jej wynik jest niepokojący, to także do rozchylenia korpusów.

Ramki pracy w ulu mogą pojawić się już na początku maja. Słabsze rodziny wytworzą w ramce pracy zabudowę pszczelą. W nich jednak stosowanie ramki pracy mija się z celem, bo nie są wystarczająco liczne, by się wyroić. Dojrzałe rodziny, czyli te które osiągnęły odpowiednio dużą liczebność, aby się podzielić będą budować komórki trutowe.

Jest to pewien sygnał ostrzegawczy, ale i szansa. Stosując dwie ramki pracy po obydwu stronach gniazda, można je na przemian wycinać. Po przetopieniu na przykład w topiarce słonecznej zyskujemy doskonałej jakości wosk do wymiany na węzę lub odlewania świec.

Pamiętać także należy, że ze względu na większy rozmiar, komórki trutowe są bardziej atrakcyjne dla warrozy. Nawet 70% osobników rozwija się właśnie tam. Wycinanie czerwiu trutowego z ramek pracy jest naturalną, mechaniczną metodą walki z Varroa destructor.

W przypadku, gdy od ostatniego przeglądu rodzina nie odciągnęła zabudowy, oznacza to, że szykuje się do wyrojenia lub utraciła matkę. Taki ul należy oznaczyć do przeglądu i kontynuować w pasiece sprawdzanie ramek pracy. Gdy już zostanie zakończone, to dysponujemy wiedzą o tym, ile rodzin wymaga naszej zwiększonej uwagi.

Można więc przygotować odpowiednią liczbę uli na odkłady, czy ramek z węzą do przedzielenia gniazd. Ramkę pracy zaś zakładamy najczęściej jako przedostatnią. Trafia pomiędzy ostatnią ramkę z czerwiem a ramkę z pierzgą. Dobrze jest ją oznaczyć na wypadek, gdyby w efekcie wykonywanych przez pszczelarza działań zmieniła swe miejsce.

Wówczas można ją łatwo znaleźć i z gniazda wyciągnąć tylko ją – bez zrywania propolisowych mocowań innych plastrów i nadmiernej dezorganizacji pracy pszczół w gnieździe.

Tworzenie odkładów

Jednym z najbardziej racjonalnych sposobów przeciwdziałania i zwalczania nastrojów rojowych jest tworzenie odkładów. Najłatwiej jest je wykonać poprzez zabranie dolnego korpusu. Matka najczęściej znajduje się w górnym. Można jej poszukać, aby się upewnić, ale nie jest to konieczne.

Skoro rodzina popadła w nastrój rojowy, to matkę i tak trzeba będzie prawdopodobnie wymienić. Po odebraniu dolnego korpusu, górny stawiamy na dennicy. Na nim, ale pod kratą odgrodową ustawiamy korpus wypełniony węzą. Osłabienie rodziny wraz z dodaniem jej wielu ramek do obudowy powinno skutecznie wytrącić rodzinę z nastroju rojowego.

W ulu pojawia się bowiem dużo pracy dla woszczarek, wiele przestrzeni dla całej rodziny. Niezagospodarowana przestrzeń w centralnej części gniazda wyzwala w pszczołach zapał do jej zajęcia.

Po upływie 9 dni powracamy do odkładu w celu sprawdzenia, czy pszczoły założyły mateczniki ratunkowe. Jeżeli tak, to wszystkie zrywamy i poddajemy młodą matkę. Jeśli nie, to dodajemy mu kolejny korpus z węzą. Uzyskaliśmy bowiem odkład z czerwiącą matką, który przyniesie nam jeszcze dużo miodu z pożytków drugiej części lata i wczesnej jesieni.

W takim wypadku należy jednak zaopiekować się rodziną, z której utworzono odkład. Konieczne jest poddanie młodej matki po wcześniejszym zerwaniu mateczników ratunkowych.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Profesjonalna pasieka (Teresa-6-pszczoly-reagujace-na-czerwiaca-matke)

Tworzenie pakietów

Innym rozwiązaniem jest tworzenie pakietów, czasem zwanych zsypańcami. Ma to związek ze sposobem ich wykonywania. Tworzy się zazwyczaj z nadmiaru pszczół, które pozostały po przekwitnięciu towarowego pożytku. Są one zdrowe, dobrze odżywione.

Utworzone z nich pszczele społeczności bez większych problemów osiągną wystarczającą siłę do przetrwania zimowli i staną się pełnowartościowymi rodzinami produkcyjnymi w kolejnym roku. Zsypańce wykonuje się jednak dość późno.

Najczęściej chodzi tu o koniec czerwca, a czasem nawet pierwszą połowę lipca. Strząsa się poprzez specjalny lej pszczoły z ramek do specjalnych transportówek. Muszą one zapewniać dobrą wentylację. Najwęższe miejsce w leju można zabezpieczyć fragmentem kraty odgrodowej, aby mieć pewność, że nie odbierzemy matki razem z pszczołami.

Do wykonania jednego pakietu zabiera się pszczoły z dwóch uli w ilości ok. 1,5 kg. Są one następnie przenoszone do chłodnego i ciemnego pomieszczenia, na przykład piwnicy, gdzie czekają w spokoju zasiedlenia nowych uli kolejnego dnia.

Przygotowuje się je wypełniając je jedynie ramkami z węzą. Rodziny utworzone poprzez zsypanie bardzo intensywnie pracują, więc bez problemu obudują plastry, na których spędzą zimę. Ważne są jednak trzy sprawy. Ule zasiedlane muszą być na innym pasieczysku.

Odległość musi uniemożliwić owadom powrót do macierzaków. Dodatkowo bezzwłocznie należy podać nowym rodzinom pokarm. Jedno typowe, 15-kilogramowe wiaderko „inwertu” przeznacza się na 2 rodziny. Można także zastosować syrop cukrowy.

Najlepiej poddać po 4-5 kg cukru na rodzinę w stężeniu 1:1. Wreszcie ważne jest także, aby do pakietów poddawać matki unasiennione. Chodzi o to, aby jak najszybciej zaczęły składać jaja i zdołały przygotować do zimowli rodziny o właściwej strukturze wiekowej.

Poddanie matki nieunasienionej czy matecznika też jest możliwe, ale wówczas zajdzie potrzeba zasilenia ich ramkami z krytym czerwiem, by zapewnić rodzinom odpowiednią strukturę wiekową.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sztuczna rójka

Istnieją inne jeszcze sposoby rozładowywania nastroju rojowego. Są one jednak znacznie bardziej pracowite i czasochłonne. Można je więc polecić wyłącznie tym mniejszym towarowym gospodarstwom pasiecznym. Mowa tu o sztucznej rójce i wymianie czerwiu.

Pierwszy zabieg polega na wyrzuceniu pszczół razem ze starą matką na pomost przed ul. Tam uwiążą one grono, wyglądające jak rojowe. Dla wzmocnienia nastroju rojowego, można pszczoły z miodni spędzić do gniazda, odstawić ją na bok, a wyższy korpus gniazdowy przykryć szybą lub pleksą.

Czas na podniesie temperatury wewnątrz ula można spożytkować na przygotowanie pomostu. Strząsamy na niego pszczoły ze skrajnych ramek i matkę pilnując jednocześnie, aby w macierzaku pozostało dość owadów do wygrzania czerwiu.

Utworzoną sztucznie rójkę można następnie osadzić w nowym ulu tak jak rój powstały w naturalny sposób. Można też po zerwaniu mateczników dołączyć ją z powrotem do rodziny, z której wyszła. Jeśli pszczelarz zdecyduje się na pierwszy wariant, to można ul wyposażyć w jedną nową ramkę z czerwiem, aby pszczoły mogły się nim zająć.

To także sprawi, że nie powinny opuścić nowego ula, co czasem może się przytrafić. Ramka ta podziała także jak sygnalizator stanu matki po strząśnięciu jej na pomost i osadzeniu w innym ulu. Jeśli coś się jej stało, to pszczoły odciągną mateczniki ratunkowe.

Wyrojona rodzina jest słaba i potrzebuje matki. Traci ona zdolność do gromadzenia miodu towarowego. Dlatego wydaje się, że bardziej zasadnym jest wywołanie złudzenia rójki, czyli wysypanie pszczół przed ul i umożliwienie im powrotu do macierzaka.

O ile w korpusach gniazdowych jest jeszcze miejsce a pogoda bardzo ciepła, to gniazdo dla lepszego efektu można przestrzelić ramkami z węzą.

Wymiana czerwiu między rodzinami

Kolejny, dość czasochłonny sposób polega na wymianie czerwiu między rodzinami o odmiennej sile. Chodzi o dużą, która popadła w nastrój rojowy i słabą, którą można wzmocnić. Do tej słabszej przenosi się ramki z jak największą ilością zasklepionego czerwiu.

Konieczne jest zerwanie mateczników. To znacznie zdynamizuje jej rozwój. Z niej jednak można odebrać w zamian jedną lub dwie ramki z otwartym czerwiem albo jajami. To zaś zwiększy zapotrzebowanie na mleczko w rodzinie, w której powodem nastroju rojowego może być właśnie jego nadmiar.

Uzyskujemy więc obustronne korzyści. Generalnie można skonkludować, że odbieranie silnym rodzinom ramek z zasklepionym czerwiem i poddawanie ich do rachitycznych społeczności jest metodą wyrównania siły rodzin, co jest zjawiskiem pożądanym ze względu na standaryzację i uschematyzowanie podejmowanych działań.

Prowadzić może jednak do utracenia jasności w ocenie potencjału i jakości matek w poszczególnych ulach. W pasiekach, gdzie jest kilkadziesiąt uli, zasilanie rodzin czerwiem można wykonywać nieco bardziej schematycznie. Wykorzystując rojnicę lub transportówkę można z magazynu przynieść na przykład 10 ramek z węzą i za każdą odebraną ramkę zasklepionego czerwiu poddawać tę do obudowania.

Po obejściu kilku uli mamy więc 10 ramek z zasklepionym czerwiem i możemy udać się na przykład do odkładów, którym je poddamy. Czynność ta wymaga jednak ciepłego dnia i sprawności. Lepiej nie wyjmować czerwia z ula na dłużej niż 10, maksimum 15 minut, aby go nie zaziębić.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Zagospodarowanie odkładów pszczelich

Odkłady to zazwyczaj społeczności słabe, wymagające uwagi i pielęgnacji. Przy odrobinie wyczucia i dobrym układzie pożytków i pogody mogą one jednak jeszcze w roku utworzenia przynieść pewne ograniczone ilości miodu towarowego.

Co więcej, mogą także wykonać sporo zadań, bardzo pożytecznych dla rozwoju pasieki.

Odkłady można wykorzystywać do pozyskiwania pyłku pszczelego. Są one zdecydowanie za słabe, aby mogły przynieść miód towarowy. Nie nadają się także do pracy na poławiaczu propolisu. Aby pszczoły dobrze kitowały jego szczeliny w gnieździe potrzeba uzyskać nieznaczny przeciąg.

Jest to jednak niedopuszczalne w przypadku rodzin nielicznych. Odkłady początkowo pracują słabo, zwłaszcza te, które wykonano bez ich szybkiego przewiezienia. Nie mają one wcale pszczoły lotnej, więc z zakładaniem poławiacza nie ma sensu się spieszyć.

Jednak gdy zaobserwujemy zwiększony ruch przy wylotach pyłek można zacząć poławiać. Przyjmuje się, że można rozpocząć tę czynność najczęściej już po 12-14 dniach od utworzenia rodzin. Chodzi o to, aby większość czerwiu przełożonego z macierzaków się wygryzło.

Poławianie ma charakter stały. Nie stosuje się 10-dniowych interwałów jak w przypadku rodzin produkcyjnych. Trwa nieprzerwanie aż do końca towarowych pożytków pyłkowych. Tak intensywne poławianie obnóży nie wpływa negatywnie na rozwój odkładu.

Pewną ilość pyłku owady i tak przemycą przez oczka siatki strącającej formując mniejsze kuleczki. Zgromadzą go wystarczająco dużo także dlatego, że większa ich liczba będzie latać właśnie po ten wziątek.

Odkłady można wykorzystywać także do przygotowywania gotowych ramek z pokarmem zimowym dla rodzin powracających z nawłociowych pożytków w połowie września. Charakterystycznym zjawiskiem dla takich pastwisk jest niepojawianie się miodu w ulu przez pierwsze trzy tygodnie.

W warunkach centralnej Polski na nawłociowisku warto być już około 25 lipca. Kwitnie wtedy pierwszy gatunek spośród obecnych w naszym kraju, czyli nawłoć pospolita. Nie nektaruje obficie, ale całkiem nieźle pyli, zapewniając pszczołom dobre warunki bytowe.

Z czasem zakwita nawłoć kanadyjska i późna, której kwiaty można obserwować na nieużytkach jeszcze w pierwszej dekadzie października. Pomimo złotych łanów, większe partie nakropu pojawiają się w ulu koło połowy sierpnia, a czasem nawet w trzeciej dekadzie tego miesiąca.

Najatrakcyjniejszy jest jednak początek września. Wtedy przybytki potrafią być imponujące. Pewną ich część trzeba pozostawić pszczołom na zimę. Trochę miodu z powodzeniem można odebrać. Miejsce to najlepiej uzupełnić ramkami z poszytym pokarmem przygotowanym uprzednio przez odkłady.

Druga połowa września to już pora zbyt późna na karmienie, możliwe jest co najwyżej drobne uzupełnienie. Obfite karmienie odkładów nawet przy codziennym odbieraniu im obnóży pyłkowych sprawia, że wspaniale się rozrastają, dość szybko dochodzą do znacznej siły.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Troska o zdrowotność pszczół latem

Pewne zagadnienia dotyczące dbania o zdrowie owadów były już sygnalizowane na wcześniejszych kartach niniejszego podręcznika. Celem tego fragmentu jest jednak sumaryczne zestawienie środków i metod radzenia sobie latem z warrozą nie tylko w odkładach, pakietach i rójkach, ale zwłaszcza w rodzinach produkcyjnych.

Dlaczego opisy walki z warrozą zajmują tak wiele miejsca na łamach czasopism branżowych i książek? Czemu tak intensywnie problem dyskutuje się na konferencjach, szkoleniach i forach internetowych? Choroba ta jest odpowiedzialna za zdecydowaną większość upadków rodzin pszczelich w Polsce.

Jest największym problemem, z jakim mierzą się pszczelarze i warto dokładać wszelkich starań, aby pomóc pszczołom w tych zmaganiach, w których pozostawione same sobie są niemalże zupełnie bezradne.

Latem najistotniejsze jest niedopuszczenie do skażenia miodu środkami farmakologicznymi. Dlatego też w rodzinach produkcyjnych stosować można sposoby biotechniczne. Mam tu na myśli wycinanie ramki pracy z trutowym czerwiem, osiatkowaną dennicę oraz poddawanie węzy ze zmniejszoną komórką.

Z preparatów dostępnych na rynku latem do użycia nadają się te na bazie tymolu oraz kwasy organiczne. O zastosowaniu tymolu i kwasu szczawiowego mowa była przy leczeniu wiosennym. Pora więc na parę słów o kwasie mrówkowym i zasadach jego stosowania. Zacznijmy jednak od ramki pracy.

Jest to bowiem sposób najbezpieczniejszy. Co więcej, raczej skuteczny. Poza funkcją sygnalizacyjną nastrój w rodzinie może przyczynić się także do ograniczenia populacji Varroa destructor nawet o 50%. Aby jednak uzyskać aż tak wysoki poziom skuteczności, należy nieco zmodyfikować zasadę stosowania ramki pracy.

Profesjonalna pasieka (_DSC7227-Katarzyna-Judycka)fot.© Katarzyna Judycka

Warroza chętniej wybiera bowiem ramki przeczerwione. To zaś oznacza, że ze względu na zwalczanie pasożyta, lepiej jest ściąć zasklep i energicznymi ruchami wytrząsnąć z plastra larwy z wczepionym roztoczem. Bardzo ważne jest, żeby z zabiegiem się nie spóźnić.

Jeżeli trutnie się wygryzą, to zastosowanie ramki nie przyniesie zamierzonego efektu, gdyż roztocze na ciałach swych żywicieli opuszczą pułapkę³.

Kompromisowym rozwiązaniem wydaje się więc stosowanie 2 ramek pracy w liczącym 20-24 ramki gnieździe. Jedną z nich można wyposażyć nawet w węzę trutową, żeby przyspieszyć jej obudowanie przez woszczarki. Ta będzie wykorzystywana jako pułapka na warrozę.

Drugą stanowi jednak pusta ramka, która przy okazji informować będzie o nastroju panującym aktualnie w rodzinie. Przy okazji także da możliwość wycięcia pewnej ilości porażonego roztoczem czerwiu trutowego. Ramki pracy stanowią także źródło wosku o doskonałej jakości.

Co więcej, z moich obserwacji wynika, że jeżeli umożliwimy owadom możliwość budowania trutowych komórek na przykład w ramce pracy, to wówczas w mniejszym stopniu niszczą plastry z węzą pszczelą.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Człowiek odkrył kilka możliwości zagospodarowania tego dążenia i wyzyskania go do na przykład powiększania pasieki bez uszczuplania zbiorów towarowego miodu. Pogranicze nastroju pracy i rojowego to jednak ten stan rodziny pszczelej, w którym przy dogodnych warunkach może ona osiągnąć znakomity produkcyjny wynik.

Warunki można poprawiać poprzez dbanie o szatę roślinną wokół pasieczyska lub wędrówki z owadami. Potrzeba także zapewnić im optymalne warunki cieplne, wentylację i przestrzeń. Zadbane pszczoły zapewnią nam udane miodobrania.

Odbieranie pszczołom miodu to czynność pracochłonna wymagająca doskonałej organizacji. To jednak kwintesencja pszczelarstwa, najbardziej wyczekiwany moment. Aby był źródłem satysfakcji i inspiracji do dalszej pracy, potrzebne jest nieustanne troszczenie się o zdrowotność pszczół.

W okresie wiosenno-jesiennym bezwzględnie należy unikać skażenia miodu. Jest jednak szereg rozwiązań, którymi można ochronić pszczoły i sprawić, że okres letnich żniw miodowych będzie czasem gratyfikacji i radości.

³ - Do wygryzienia się trutni z ramki pracy dopuścić można w rodzinach wytypowanych na ojcowskie tam, gdzie unasienia się matki. Dzięki obecności samców z rodzin o najlepszych cechach użytkowych, poprawi się pogłowie pszczół w naszej pasiece, ale także w gospodarstwach ościennych. Na efekty tego zabiegu czeka się kilka lat, ale w długiej perspektywie po prostu się opłaca.

Profesjonalna pasieka