fbpx

NEWS:

8 grzechów głównych, czyli najczęstsze błędy w znakowaniu miodu

Z wyników kontroli przeprowadzonej przez Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wynika, że „producenci”1 i pszczelarze wciąż mają problemy z prawidłowym oznakowaniem sprzedawanego miodu. W 2018 roku skontrolowano 269 partii miodu. Zastrzeżenia wniesiono do 48 z nich, z czego najwięcej, tj. 36, dotyczyło nieprzestrzegania przepisów w zakresie znakowania. W 2019 roku stwierdzono nieprawidłowości na 27 etykietach z miodem na 85 skontrolowanych właśnie pod względem oznakowania.

K2300
Fot. user11849519, freepik

Nieprawidłowości dotyczyły:

1. Braku pełnej nazwy i rodzaju miodu.

2. Wskazania niewłaściwej odmiany miodu.

3. Braku informacji o pochodzeniu produktu lub podania jej niezgodnie z prawdą.

4. Zamieszczenia niedozwolonych informacji (np. „samo zdrowie”, „bez środków konserwujących”, „bez cholesterolu”, „naturalny”).

5. Braku określenia daty minimalnej trwałości lub podanie jej niezgodnie z przepisami.

6. Braku informacji o ilości netto miodu.

7. Podania niezgodnie z przepisami informacji o wartości odżywczej.

8. Brak adresu producenta.

Pominę tutaj kwestie związane z jakością kontrolowanego miodu, który najprawdopodobniej pochodził z importu lub zawierał dodatek syropu cukrowego albo był przegrzany, a odniosę się do najczęściej popełnianych błędów znajdujących się na etykiecie tego produktu. Wypisałam je powyżej i w większości są zrozumiałe. O siedmiu najważniejszych elementach etykiety pisałam już w marcowym rozdziale i oczywiste jest, że jeśli któryś z nich zostanie pominięty, to tak oznaczony produkt zostanie zakwestionowany podczas kontroli. Myślę, że wyjaśnienia wymagają punkty dotyczące pełnej nazwy i rodzaju, jak również niewłaściwej odmiany miodu oraz podanie daty minimalnej trwałości czy wartości odżywczej niezgodnie z przepisami.

Nazwa „miód” wydaje się tak oczywista, że przypuszczam, iż większość czytelników pomija tę kwestię podczas lektury opracowań na temat znakowania środków spożywczych w odniesieniu do tego produktu. Myśląc „na skróty”, można ją po prostu doprecyzować, jaki to gatunek i można odnieść wrażenie, że wymóg został spełniony. Nic bardziej mylnego. W oznakowaniu miodu podaje się pełną nazwę rodzaju i odmiany miodu. W praktyce oznacza to, że kiedy na etykiecie napisano, że jest to np. „miód nektarowy”, „miód kwiatowy”, „miód spadziowy” albo po prostu „miód” lub „miód pszczeli”, to takie eliptyczne określenia mogą zostać zakwestionowane podczas kontroli. W nazwie miodu musi się pojawić zarówno rodzaj (nektarowy/kwiatowy lub spadziowy, lub nektarowo-spadziowy (uwaga! Nie: kwiatowo-spadziowy), jak i odmiana (określana nazwą rośliny, której procentowa zawartość pyłku w miodzie znajduje się w znacznej przewadze lub miód wielokwiatowy – pochodzący z nektaru wielu roślin).

Można więc napisać: miód nektarowy lipowy, miód nektarowy faceliowy itd., miód wielokwiatowy, miód spadziowy ze spadzi iglastej, miód spadziowy ze spadzi liściastej, miód nektarowo-spadziowy (w tym przypadku nie ma obowiązku określania, z jakiego nektaru i z jakiej spadzi powstał). Jeśli producent/pszczelarz na etykiecie chciałby doprecyzować, że pozyskany przez niego miód powstał np. na terenach leśnych, to oczywiście może taką informację dopisać, ale dodatkowo, a nie zamiast pełnej nazwy miodu (czyli musi być podany również rodzaj i odmiana, o czym pisałam powyżej).

Popularny „miód leśny” to również przykład niepoprawnego nazwania tego produktu. Należy dookreślić, czy jest on nektarowy (np. pozyskany z roślin z runa leśnego z konkretnej rośliny (co mało prawdopodobne) czy wielokwiatowy), spadziowy (ze spadzi iglastej czy liściastej), czy nektarowo-spadziowy.

Data minimalnej trwałości również z pozoru nie nastręcza większych problemów. A jednak jest jeden niuans, przez który pszczelarze są „straszeni” mandatami (lub zostali nimi ukarani). Dla produktów długoterminowych, których trwałość jest dłuższa niż 18 miesięcy (czyli takich jak miód) wystarczy podać rok. Jest to korzystne z punktu widzenia producenta, ponieważ data minimalnej trwałości obowiązuje do końca roku, który jest wskazany na etykiecie. Może więc dłużej oferować swoje produkty. Sęk w tym, że niektórzy pszczelarze podają datę dzienną (dzień, miesiąc, rok), poprzedzając ją sformułowaniem „Najlepiej spożyć przed końcem”, a tak nie wolno.

K2300
Fot. Grzegorz Kosek

Jeżeli na etykiecie koniecznie producent/pszczelarz chciałby zamieścić datę dzienną (ale tak jak pisałam, nie ma takiej potrzeby ani wymogu), to powinien ją poprzedzić słowami „Najlepiej spożyć przed” (bez słowa końcem). Przy dacie miesięcznej (miesiąc, rok) należy użyć dłuższej wersji.

Podanie niezgodnie z przepisami informacji o wartości odżywczej również uznałam warte wyjaśnienia. Po pierwsze, pszczelarz w ogóle nie ma obowiązku podawania informacji o GDA (czyli wartości odżywczej), ponieważ miód jest produktem nieprzetworzonym jednoskładnikowym. Oczywiście na zasadzie dobrowolności może taką informację zamieścić.

Pojawia się więc pytanie, skąd pszczelarz ma wiedzieć, jaką wartość odżywczą ma jego miód? Może zlecić analizę laboratoryjną (oczywiście w teorii, bo w praktyce koszty będą zbyt wysokie dla małego gospodarstwa pasiecznego, a do tego wartość odżywcza poszczególnych gatunków miodów i w poszczególnych sezonach może się różnić…). Można się również oprzeć na ogólnie przyjętych, dostępnych i zaakceptowanych danych (tabele składu oraz wartości odżywczej żywności; aktualne naukowe publikacje z zakresu informacji o wartości odżywczej surowców, produktów spożywczych oraz potraw, publikowane przez Instytut Żywności i Żywienia).

Tylko kiedy się bardziej zagłębimy w przepisy, to okazuje się, że są określone granice błędów. Jeśli, hipotetycznie, wykonano by analizę miodu pod kątem wartości GDA, a dane umieszczone na etykiecie za bardzo odbiegałyby od nich, to mamy niezgodność etykiety z zawartością opakowania. Ponieważ badanie kontrolowanych miodów i porównywanie rozbieżności GDA jest bardzo rzadko stosowane, żeby nie napisać wcale, to przypuszczam, że w tym punkcie może chodzić o niewłaściwe ich przedstawienie, a nie same podane wartości. Najprawdopodobniej może chodzić o złą kolejność podanych informacji lub ich niekompletność. Wartość energetyczną należy podawać w kJ (kilodżulach) oraz kcal (kilokaloriach) – w takiej właśnie kolejności (można stosować skróty).

K2300
Fot. Roman Dudzik

Natomiast uporządkowanie prezentowanych informacji powinno być następujące:

Wartość energetyczna:

  • tłuszcz

w tym: – kwasy tłuszczowe nasycone

  • węglowodany

w tym: – cukry

  • białko
  • sól

O ile pozwala na to miejsce, informacje należy przedstawić w tabeli z uszeregowanymi wartościami liczbowymi. Format liniowy można stosować, gdy brak miejsca uniemożliwia przekazanie informacji w formacie tabeli. Podsumowując część poświęconą GDA, myślę, że lepiej jest jej nie podawać na etykiecie z miodem niż podejmować ryzyko, że zostanie przedstawiona błędnie i zakwestionowana. Dla klientów zainteresowanych wartością odżywczą miodu można przygotować takie informacje na innych nośnikach niż etykieta, która i tak najczęściej ma niewielką powierzchnię, a przez to ograniczone miejsce.

Pozostałe nieprawidłowości wymienione w punktach na początku artykułu moim zdaniem nie wymagają omówienia. Zaskoczył mnie nieco brak adresu producenta. To przecież, obok nazwy produktu, podstawowa informacja (dzięki niej klient może wrócić po kolejny słoik miodu, jak również utrwala się w ten sposób wizerunek „marki”). Zupełnie jakby pszczelarz się wstydził swojego produktu. Choć – z drugiej strony – może miał ku temu powód… ■

Więcej informacji w artykułach na www.pasieka24.pl:

Pasieka 2/2020 - „Najlepiej spożyć przed” czy „Najlepiej spożyć przed końcem” na etykiecie z miodem?

Pasieka 3/2015 - Etykiety na miód - aspekty prawne


1 - W wynikach kontroli (i nie tylko) pisze się o producentach miodu. Tak są postrzegane wszelkie podmioty oferujące miód, niezależnie, czy jest to firma zajmująca się skupem i konfekcjonowaniem miodu, czy pszczelarz sprzedający miód z własnej pasieki. W rozmowach z pszczelarzami często słyszę, że to przecież pszczoły są producentkami miodu i określanie w ten sposób pszczelarza nie jest prawidłowe. Rzeczywiście trudno się z tym nie zgodzić. Słowo „producenci” miodu kojarzy się też z koncernami i większymi firmami zajmującymi się konfekcjonowaniem miodu, dlatego pszczelarzy wymieniłam dodatkowo, aby podkreślić odmienną specyfikę pozyskiwania tego produktu (choć w kontekście tego artykułu nie ma to większego znaczenia).


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"

Rok w pasiece


Rok w pasiece