fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 32

Wosk i węza – zimowe prace w pasiece, cz. 1.

Po stosunkowo ciepłym i bardzo słonecznym październiku przyszedł listopad z pogodą typową dla drugiej połowy polskiej jesieni. Wraz z nastaniem okresu dżdżu, chłodu i nocnych przymrozków kończy się zasadność obecności pasiecznika na toczku. Niepotrzebne interwencje i wglądy do uli w takich warunkach mogą nieść szkodę zarówno owadom, jak i ich opiekunom, narażonym na przeziębienia czy infekcje. Lepiej więc z pracami przenieść się pod dach. Im bardziej przemyślane i staranne przygotowania do wiosny, tym prostsze i łatwiejsze będą prace przy pszczołach, gdy nastanie na to odpowiednia pora.


Zdjęcie poglądowe. Fot. Multimedia PhotoJournalist, flickr

Zimowe prace

Zajęć zimą, wbrew pozorom, jest całkiem sporo. Czas ten najefektywniej spędzić mogą ci, którzy w swoim zakresie wytwarzają ule i ramki czy inne jeszcze sprzęty i urządzenia. Choć produkcja takich przedmiotów do zastosowania we własnej pasiece jest niewątpliwie źródłem pewnych oszczędności finansowych oraz wielkiej satysfakcji, to pamiętać przy tym należy o dużej roli, jaką odgrywa precyzja i dokładność wykonania.

Być może z tego powodu spora część pasieczników, nieposiadająca profesjonalnego sprzętu czy wystarczających umiejętności, preferuje nabywanie seryjnych produktów. Bez względu na obrany model rozwoju gospodarstwa, zadaniem o kluczowej randze jest umiejętne zinwentaryzowanie posiadanych zasobów przed wiosenną intensyfikacją prac przy pszczołach. To dotyczy także zapasów wosku oraz węzy.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Wygląda na to, że droga do uzyskania produktu spełniającego oczekiwania pszczelarza jest stosunkowo prosta. Po pierwsze, należ zadbać o to, by wosk do wytwarzania węzy, był odpowiedniej jakości. Po drugie, należy powierzyć go producentowi węzy, któremu ufamy lub węzę wykonać we własnym zakresie. To niestety kolejna praca zajmująca czas i energię pasiecznika. Wydaje się jednak, że te nakłady stają się coraz bardziej zasadne.


Fot. Minilinia - wytłaczarka odsklepin zagregowana z odsklepiarką i zbiornikiem filtracyjnym. Fot. Michał Piątek

Wytop wosku

Podstawowymi źródłami pozyskiwania wosku w gospodarstwach pasiecznych są stare wycofywane z użytku plastry, odsklepiny pozyskane w tracie miodobrania oraz dzika zabudowa1. Surowiec pochodzący z odsklepin i dzikiej zabudowy jest najwyżej jakości i stosunków łatwo poddaje się obróbce. Wosk ze starych, ciemnych plastrów także stanowić może doskonały surowiec do produkcji węzy, ale by go pozyskać, potrzebne jest przestrzeganie pewnych zasad.


Fot. Wytopiony wosk - pęknięcia świadczą o dobrej jakości surowca.
Fot. Michał Piątek

W przypadku uli o jednolitym wymiarze ramek odsetek wycofywanych co sezon plastrów jest stosunkowo niewielki. Po roku lub dwóch latach użytkowania ich w rodni, przekłada się je nad kratę odgrodową, gdzie w sezonie pozyskiwania miodu służą jako jego magazyn. Przeczerwione plastry mają tę zaletę, że są mocniejsze, trwalsze podczas wirowania, a dodatkowo pszczoły je chętniej i szybciej zagospodarowują. W przypadku uli o większej ramce gniazdowej i mniejszych plastrach nadstawkowych zachodzi konieczność systematycznej wymiany plastrów w rodni. Proces ten najczęściej rozkładany jest na 2–3 lata.

W każdym przypadku pewna część plastrów kierowana jest do utylizacji. Susz z nich można wycinać i umieszczać w topiarce. Zaletą takiego rozwiązania jest oszczędność miejsca, wadą zaś zniszczenie odrutowania plastra. Wkładanie do topiarki całych ramek wycofanych z użytku sprawia, że do wytopienia tej samej ilości wosku konieczne jest powtórzenie większej liczby cykli pracy urządzenia. Zaletą jest jednak to, że odrutowanie tychże ramek pozostaje na swoim miejscu. Lekkie oczyszczenie drewnianych elementów ramki i w niej rozciągniętych drutów oraz wykarbowanie ich, jeśli potrzebne jest napięcie drutu, sprawia, że całość po dezynfekcji ponownie nadaje się do użytku.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Przed sezonem 2021 zdecydowałem się zintegrować niektóre urządzenia w jedną minilinię do pozyskiwania miodu. Nogi od mojej półautomatycznej odsklepiarki zostały wycięte i zainstalowano ją na prasie do odsklepin o wydajności 50 kg/h. Pod nią z kolei znajduje się trzykomorowy podgrzewany zbiornik filtracyjny, przez który przepływa odzyskany z odklepin miód wraz z tym z miodarki, a następnie kierowany jest do beczek. Dzięki takiemu procesowi technologicznemu ostrza odsklepiarki z reguły ustawiam tak, by głęboko wchodziły w plaster. Same plastry są z kolei pogrubiane przez pszczoły, gdyż ułożone są za pomocą grzebienia po 9 w 10-ramkowych korpusach miodni.

W efekcie takiej konfiguracji nawet w zagłębieniach plastrów nie pozostają żadne zasklepione miejsca, a ilość wosku i miodu, jaki trafia do wytłaczarki jest dość duża. Urządzenie ma wydajność roboczą wynoszącą 50 kg/h, jednak z uwagi na uzyskanie wysokiej dokładności oddzielania wosku od miodu lepiej jest, gdy pracuje wolniej. Płynna regulacja umożliwiająca powolne wyciskanie miodu pozwala na uzyskanie dokładności przekraczającej 99%.

Wciąż posiadam także autonomiczny separator do miodu. Po modyfikacjach sprzętu, jakie zaszły kilkanaście miesięcy temu, wydawał mi się on zbędny. Zdecydowałem się jednak zatrzymać go z uwagi na jakość wosku, jaki można z niego uzyskać oraz łatwość użytkowania. To urządzenie przypominające nieco miodarkę. Wkłada się w niego odsklepiny, które następie są odwirowywane. Urządzenie to można ładować systematycznie przez cały dzień i na koniec włączyć wirowanie.

Jest podgrzewane, co zwiększa jego efektywność. Najdokładniej pracuje w temperaturze wynoszącej 35–40°C, czyli bezpiecznej dla miodu – staje się on znacznie bardziej płynny i szybciej przeciska się pod wpływem siły odśrodkowej na skraj perforowanego kosza. Następnie miód jest rozrzucany po ścianach bębna separatora, po których spływa do spustu na dnie. Gdy patoka zostanie usunięta z urządzenia, temperaturę należy podnieść do poziomu ponad 80°C, by wytopić pozostający we wnętrzu wosk.

Precyzja pracy tego sprzętu także jest zadowalająca – przekracza 90%. Niezłym pomysłem jest zakup dodatkowego kosza. Mając dwa, można każdy z nich przeznaczyć do innego zastosowania. Jeden sprawdzi się w odzyskiwaniu miodu i wytopie jasnego, czystego wosku. Drugi przyda się do topienia plastrów wielokrotnie przeczerwionych czy po spadłych rodzinach na wiosnę.

Bez względu na typ wykorzystywanego sprzętu do wytopu wosku powinien on być wykonany ze stali nierdzewnej. Dzięki temu finalny produkt jest lepszej jakości. Po wytopieniu wosk powinno się pozostawić do powolnego wystudzenia sprzyjającego klarowaniu. Zanieczyszczenia w trakcie stygnięcia gromadzą się na spodzie bryły, skąd łatwo jest je mechanicznie usunąć.

Co dalej?

Gdy już mamy należycie przygotowany wosk, można przekazać go zaufanemu producentowi węzy, który wykona dla nas dobrej jakości produkt do zatapiania w ramkach. Można także węzę wyprodukować we własnym zakresie. Jest to dość czasochłonne i wymaga odpowiedniego sprzętu. To zagadnienia, które poruszę w drugiej części artykułu w nr. 2/2022.

Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl


1 - Wosk z mostków między ramkami lub z plastrów zbudowanych przez pszczoły w wolnych przestrzeniach uli.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"