fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 26

Czy warto izolować matki?

W miarę zdobywania doświadczenia stawiamy sobie więcej pytań. Dzieje się to również w zakresie zwalczania Varroa destructor. Nadal pytamy, jakie metody stosować, aby uzyskać pożądany efekt leczenia.


Fot. Laurent GILLARD, Pixabay

Warroza od lat przysparza pszczelarzowi wielu problemów. Pasożyty atakują pszczoły dorosłe oraz czerw, jak również są nośnikiem innych patogenów. Można powiedzieć, że najczęściej, poza nosemozą, z ich powodu rodziny pszczele nie przeżywają zimowli. Dzieje się to mimo corocznego stosowania licznych preparatów.

Powszechnie pszczelarze korzystają z Apiwarolu. Zaleca się odymianie nim pszczół nawet sześciokrotnie, tj. dwukrotnie wiosną i czterokrotnie jesienią [patrz „Od redakcji” na końcu artykułu – przyp. red.].

Usuwanie pasożytów w rodzinach z czerwiem

Wyniki własnych badań ograniczania V. destructor w rodzinach z czerwiem w wybranych latach 2014
i 2020 przedstawiam w tab. 1.

Rok

Metoda - preparat

Data zabiegu

Usunięte pasożyty [szt.]

2014

wycinanie czerwiu trutowego

pięciokrotnie (13 V – 3 VII)

Apiwarol

13 IX

19 IX

25 IX

test: śr. 334

30 IX

kwas szczawiowy

15 XI

test: 29 XI. śr. 450

2020

wycinanie czerwiu trutowego

pięciokrotnie (28 IV -25 VI)

Apiwarol

12 IX

test: śr. 1363

16 IX

21 IX

test: śr. 625

25 IX

test: śr. 481

15 XI

test: śr. 91

Tab. 1. Skuteczność niszczenia V. destructor w rodzinach z czerwiem.

Pierwsze zabiegi zmniejszania rozrodu pasożytów rozpoczynam od wycinania czerwiu trutowego. Sposobem tym również ograniczam nadmiar trutni i komórek trutowych na plastrach gniazdowych oraz pozyskuję cenny homogenat czerwiu trutowego. Stosuję do tego oznakowane ramki pracy z ciemną woszczyną, częściowo zabudowaną komórkami trutowymi.

Z końcem kwietnia w każdej rodzinie układam obok czerwiu po 1–3 takie ramki, które zostają bardzo szybko zaczerwione. Wierzchnią warstwę czerwiu trutowego ścinam ostrym nożem
i wytrzepuję larwy trutowe z ewentualnymi pasożytami. Ramki te ponownie wykorzystuję, nawet przez kilka lat.

Po części pozbywam się Varroa, testując również stopień porażenia rodziny. Pszczoły, które mają do dyspozycji ramki pracy, skłonne są do zabudowy plastrów gniazdowych jedynie pojedynczymi komórkami trutowymi. Zapewne w nich również mogą namnażać się pasożyty (podobnie jak w komórkach pszczelich).

Dlatego w 2014 r., po ostatnim miodobraniu (ok. połowy września), trzykrotnie odymiłem rodzinę Apiwarolem. Po zabiegu w wybranych rodzinach naliczyłem średnio 334 pasożyty. Odymiłem więc rodziny jeszcze raz i ostatecznie 15 listopada przy temperaturze 13°C polałem kwasem szczawiowym pszczoły przebywające między ramkami.

Po dwóch tygodniach w testowanych rodzinach na dennicę oddzieloną siatką spadło średnio 450 pasożytów. Wynik ten nie dawał pewności, że skutecznie ograniczyłem Varroa.

Od 2015 r. zrezygnowałem ze stosowania kwasu szczawiowego, co okazało się lepsze dla pszczół. Kwas szczawiowy bowiem działa niekorzystnie na owady – skraca ich życie [M. Bykowy i P. Chorbiński, 2021]. W tej sytuacji zwiększyłem liczbę zabiegów Apiwarolem do pięciu.

W 2020 r. nadal wycinałem czerw trutowy. Po pierwszym odymieniu Apiwarolem (12 IX) w testowanych rodzinach usunąłem, podobnie jak w poprzednich latach, średnio 1363 szt. Varroa, a następnie po trzecim – śr. 625 szt., po czwartym – śr. 481 szt. i po piątym – śr. 91 szt. Nie miałem pewności, ile pasożytów mogło jeszcze zdążyć wejść do komórek z czerwiem, aby przeżyć do następnego sezonu.

Z pewnością wiemy, że podczas spalania tabletki Apiwarolu uwalniający się amitraz działa na układ nerwowy roztoczy i skutecznie je niszczy. Tymczasem nie wiemy, w jakim stopniu szkodliwie wpływa on na matkę i pszczoły oraz zanieczyszcza środowisko ulowe [patrz „Od redakcji” na końcu artykułu – przyp. red.]. Dlatego nie bez znaczenia dla rodziny i pszczelarza jest liczba stosowanych zabiegów.

Usuwanie pasożytów w rodzinie bez czerwiu

Interesujące wyniki badań o wysokiej skuteczności Apiwarolu po jednorazowym zabiegu w rodzinach bez czerwiu, po użyciu izolatorów Chmary [I. Pawłyk, 2014; J. Gąbka i in., 2020; K. Howis i in., 2021], skłoniły mnie w 2021 r. do zastosowania tej metody.

Tab. 2. Skuteczność niszczenia Varroa w rodzinach bez czerwiu.

Rok

Metoda - preparat

Data zabiegu

Usunięte pasożyty [szt.]

2021

wycinanie czerwiu trutowego

sześciokrotnie (3.V – 24.VII)

Apiwarol

10.X

test: ponad 1000

11.X

test: śr. 644

16.X

test: śr. 3

Jak przedstawia tab. 2, od maja rozpocząłem sześciokrotne wycinanie czerwiu trutowego. Na plastrze można było doliczyć się kilku sztuk Varroa. Dawało to wrażenie niewielkiego porażenia rodzin. Do badania skuteczności tej metody przyjąłem 45 rodzin (fot. 2) .


Fot. 2. Rodzina przed odymianiem Apiwarolem. Fot. Michał Zawilak

Były to rodziny silne i bardzo silne, przeciętnie średnio na 8,5 ramkach (w przeliczeniu na ramki warszawskie poszerzone). Na okres od 18 IX do 10 X zamknąłem matki w izolatorach o wielkości ramki. Po ośmiu dniach izolacji sprawdziłem obecność mateczników ratunkowych. Okazało się, że tylko jedna matka (reprodukcyjna) była mniej interesująca dla rodziny, w której zniszczyłem matecznik na cichą wymianę.

Wszystkie matki w izolatorach były pielęgnowane i w dobrej kondycji. Przed wypuszczeniem ich, rodzinę odymiłem Apiwarolem. W testowanych rodzinach można było naliczyć ponad tysiąc spadłych pasożytów. W następnym dniu drugi raz odymiłem testowane rodziny, aby sprawdzić skuteczność jednorazowego zabiegu.

Nieoczekiwanie naliczyłem w nich średnio 644 szt. pasożytów. Nie można zatem było uznać, że jednym zabiegiem zwalczyłem Varroa. Dlatego odymiłem drugi raz wszystkie rodziny. Po pięciu dniach po raz trzeci odymiłem wybrane rodziny, aby sprawdzić skuteczność drugiego zabiegu. Na dennicy znalazłem średnio tylko 3 pasożyty. To potwierdziło, że „w rodzinach bezczerwiowych wystarczy wtedy wykonać tylko dwa zabiegi” [P. Chorbiński, „Pokonaj warrozę”]. Natomiast nie znam odpowiedzi na pytanie, jakie nieznane czynniki zadecydowały o zniszczeniu warrozy po jednorazowym użyciu Apiwarolu? Mogę tu dodać, że odymianie przeprowadziłem przy temperaturze zewnętrznej powyżej 12°C, po ustaniu lotu pszczół i zamknięciu wylotka na 20 minut.

Po latach uciążliwych zabiegów przeciwko warrozie jestem przekonany, że warto stosować izolatory. Decyduje o tym wiele korzyści, takich jak zdrowie matki, pszczół, pszczelarza, jakość produktów pszczelich i niższe koszty leczenia.

Michał Zawilak

Od redakcji:
Zwalczanie warrozy wciąż sprawia wiele trudności. Nic dziwnego – Varroa to bardzo trudny „przeciwnik”, do tego trzeba cały czas monitorować zdrowie pszczół i nadążać za reinwazją pasożyta. Ponieważ w tej kwestii znaczenie ma wiele niuansów, poprosiliśmy o komentarz do powyższego artykułu dr n. wet. Annę Gajdę, specjalistkę w dziedzinie chorób pszczół.

Jesteśmy przekonani, że z takiego kompletnego opracowania, gdzie podano prawdziwy przykład leczenia oraz omówiono wątpliwości, można zaczerpnąć sporo wiedzy, a zaproponowane rozwiązania dostosować do sytuacji w swojej pasiece.

Uwaga! Poniższy komentarz nie ma na celu ośmieszania, a jedynie wyjaśnienie popełnionych błędów. Zdecydowaliśmy się w takiej formie opublikować artykuł, aby czytelnik najpierw samodzielnie spróbował wyciągnąć wnioski po lekturze tekstu Pana Michała Zawilaka, a następnie zapoznał się z opinią specjalisty, weryfikując swoją wiedzę.

„Nadal pytamy, jakie metody stosować, aby uzyskać pożądany efekt leczenia.”

Lekarze weterynarii są zgodni, że nie ma jednej metody tak samo skutecznej dla wszystkich. Zbadano już wielokrotnie, że najzdrowsze rodziny pszczele to te, w których stosujemy zintegrowaną walkę z warrozą. W skrócie oznacza to, że zanim podejmiemy się leczenia, sprawdzamy stopień porażenia rodziny. Powinno się to robić wielokrotnie w ciągu sezonu. Następnie, na podstawie wyniku naszego badania dobieramy metodę i termin zwalczania pasożyta. Możliwości jest bardzo wiele.

W tej chwili na polskim rynku mamy 12 zarejestrowanych leków przeciwwarrozowych o sprawdzonej wysokiej skuteczności, które, w zależności od potrzeb, można stosować w różnych momentach sezonu, ale nigdy tuż przed i podczas pożytku towarowego. W tym terminie można jednak zastosować metody biotechniczne, np. wycinanie czerwiu trutowego, izolowanie matek, tworzenie odkładów i zsypańców itd.

Wracając do zintegrowanej walki z warrozą, tylko stosowanie 3 kroków w tym samym sezonie, umożliwia skuteczną kontrolę ilości pasożyta w rodzinach.

Należy pamiętać o tym, że monitoring zaczynamy wraz z początkiem sezonu, czyli od razu po pierwszym oblocie powinniśmy zebrać osyp zimowy i ocenić sytuację warrozową, a następnie zadecydować o leczeniu. Wielu pszczelarzy zapomina o tym, że przy obecnych ciepłych zimach czerw może być w rodzinach cały rok, co umożliwia namnażanie się pasożyta i osłabianie rodziny w newralgicznym momencie. Bez leczenia wczesną wiosną liczba roztoczy w rodzinie zacznie bardzo gwałtownie wzrastać (bo nie zaczynamy „od zera”), co może doprowadzić do śmierci pszczół.

Jeśli przeżyją, to liczba roztoczy po sezonie będzie już tak wysoka, że zabiegi przeciwwarrozowe mogą okazać się nieskuteczne, a w konsekwencji rodzina osypie się jesienią lub zimą (między innymi przez rozwinięte zakażenie wirusem zdeformowanych skrzydeł i wirusem ostrego paraliżu).

Gros metod leczenia zostało opisanych na przykład w „Pszczelarskim kompendium wiedzy o warrozie”, ale też w wielu innych pozycjach literatury.

Podsumowując moją myśl: znamy skuteczny sposób leczenia warrozy, jednak dla każdej pasieki będzie on inny.

„Mimo stosowania licznych preparatów rodziny i tak nie przeżywają zimowli.”

Zgadzam się z tym stwierdzeniem, jednak uważam, że należy nadać mu kontekst, szczególnie jeśli chodzi o stosowanie leków przeciwwarrozowych. Pracownia Chorób Owadów Użytkowych SGGW prowadzi od lat monitoring strat rodzin pszczelich, który bada również, jakie leki stosują pszczelarze i czy robią to prawidłowo. Wyniki co roku są bardzo podobne i ponad połowa z nich popełnia błędy w leczeniu, ponadto większość nie opiera wyboru metody oraz terminu leczenia o monitoring stopnia porażenia.

„Powszechnie pszczelarze korzystają z Apiwarolu. Zaleca się odymianie nim pszczół nawet sześciokrotnie, tj. dwukrotnie wiosną i czterokrotnie jesienią.”

To dobry przykład wspomnianych błędów, chociaż ten, moim zdaniem, wynika z niejasności w ulotce leku, gdzie czytamy, że: „Najlepsze wyniki w zwalczaniu warrozy uzyskuje się przeprowadzając odymianie wiosną dwukrotnie i jesienią dwu- lub trzykrotnie w odstępach 4–6 dni (…)”.

Kluczowy jest tutaj spójnik „i”, przez który faktycznie można wywnioskować, że mamy leczyć rodzinę amitrazem zarówno wiosną, jak i jesienią. Moim zdaniem należy to interpretować jako zalecenie, w jakich porach roku stosować lek, a nie zalecenie stosowania go zarówno wiosną, jak i jesienią. Ponadto wiadomo, że najlepiej jest zmieniać substancje czynne w swoich schematach tak, aby nie powtarzały się w kolejnym roku, a tym bardziej w tym samym sezonie. W ulotce nie wspomniano o tej koniecznej rotacji leków.

Przykładowo:

Jeśli zastosujemy Apiwarol wiosną, nie możemy użyć żadnego leku z amitrazem (Biowar, Apivar, Apiwarol) jesienią. Musimy wybrać lek z inną substancją czynną.

W kolejnym sezonie nie powinno się już stosować amitrazu (ani leku z flumetryną, jeśli taki stosowaliśmy w poprzednim roku). Roztocze powinny mieć rok „przerwy” od tych substancji, aby zminimalizować ryzyko lekooporności. Podczas tej przerwy możemy stosować np. leki z tymolem lub kwasami organicznymi.

Moim zdaniem błędy w leczeniu są główną przyczyną „nieskuteczności” leków. Do tego dochodzi jeszcze stosowanie preparatów nielegalnych i często szkodliwych, ale to temat na inny artykuł.

„Wyniki własnych badań ograniczania V. destructor w rodzinach z czerwiem”

Na początek pragnę zaznaczyć, że walka z roztoczami w rodzinach z czerwiem to praktycznie walka z wiatrakami, jednak, jak pokazuje Autor, najczęściej jest bardzo potrzebna.

W tej części mojego komentarza chcę odnieść się głównie do samodzielnego robienia „badań” na pszczołach. W podanym przez Autora przykładzie zabrakło niestety wielu elementów pozwalających na obiektywną ocenę wyników doświadczenia.

W opisanym doświadczeniu zabrakło informacji o uprzednim sprawdzeniu ilości roztoczy w rodzinie, co w skrócie oznacza, że nie wiemy tak naprawdę, co oznacza wynik testu i czy zabieg był de facto skuteczny (nie wiemy, czy osypała się większość, czy tylko część roztoczy, ponieważ nie znamy stanu początkowego).

Autor nie wspomina również, jakiego testu użył, sprawdzając liczbę usuniętych pasożytów, a powinna być to metoda użyta wcześniej w monitoringu (którego zabrakło).

Brakuje też wzmianki, ile było, a ile Autor usunął czerwiu trutowego, ponieważ ma to znaczący wpływ na późniejszą liczbę roztoczy i różnice pomiędzy rodzinami. Pragnę też przypomnieć, że ze względów higienicznych (zapobieganie chorobom, a w szczególności nosemozom i zgnilcom) w rodzinie nie powinno się trzymać ramek z ciemną woszczyną, a tym bardziej wykorzystywać tych samych ramek przez kilka lat.

Autor wspomina, że we wrześniu odymiał pszczoły Apiwarolem. Uważam, że to w pewnym sensie błąd, ponieważ przy obecnych, dość długotrwale ciepłych jesieniach, czerw będzie obecny znacznie dłużej. Wprawdzie Autor wspomina o zastosowaniu w listopadzie kwasu szczawiowego, ale obawiam się, że to też nie wystarczyło.

Obecnie chyba najskuteczniejszym sposobem walki z warrozą jesienią są paski (Apiwar, Biowar, Bayvarol, Polyvar Yellow), ponieważ przy ich stosowaniu rodzina ma ciągły kontakt z lekiem, co oznacza, że wszystkie pokolenia Varroa, również tej świeżo uwolnionej, są traktowane substancją czynną przez około 70 dni.

Nie mogę się też zgodzić, że kwas szczawiowy jest szkodliwy dla pszczół (a sprawdzanie jego skuteczności 2 tygodnie po zastosowaniu właściwie mija się z celem). Mamy w tej chwili na rynku 3 preparaty z roztworami kwasu szczawiowego do polewania na pszczoły. Zostały one przebadane i są nieustannie dodatkowo testowane w wielu ośrodkach naukowych.

Jeśli jednak chodziło o roztwór kwasu szczawiowego „domowej roboty”, wtedy prawdopodobieństwo zaszkodzenia pszczołom jest całkiem duże, gdyż bardzo łatwo się pomylić w obliczaniu dawki i wykonaniu odpowiedniej mikstury. Konsensus jest jeden: efekt roztoczobójczy sprawdzonych preparatów jest znacznie większy niż ewentualny negatywny wpływ na rodzinę pszczelą. Taka równowaga jest prawdziwa dla wszystkich leków (dla Apiwarolu i innych także) stosowanych zarówno u ludzi, jak i u zwierząt.

W uproszczeniu chodzi o to, że lek ma mieć zabójczy wpływ na „organizm” wywołujący chorobę, przy jednoczesnym minimalnym oddziaływaniu na gospodarza. Narządy, takie jak choćby ludzka wątroba, pozwalają na „wyzerowanie” negatywnego wpływu tych substancji. Biorąc np. leki przeciwbólowe, również jesteśmy narażeni na negatywne skutki ich działania, jednak efekt terapeutyczny znacznie przewyższa ewentualne „straty”, a nasz organizm i tak je kompensuje.

Ponadto pragnę przypomnieć, że jak najbardziej znamy wpływ amitrazu (także ten negatywny) na organizmy robotnicy, matki i trutnia. Badania pokazują, że jest on wielokrotnie mniejszy niż efekt terapeutyczny, tzn. warrozobójczy, co oznacza, że rodzina jest w stanie bez problemu poradzić sobie z dawką leku, od której Varroa umiera.

Podsumowując myśl: przy czytaniu literatury związanej z lekami, należy zawsze znać kontekst, tzn. zestawienie wpływu terapeutycznego i negatywnego. W przypadku kwasu szczawiowego plusów jest znacznie więcej niż minusów, oczywiście pod warunkiem, że stosujemy przebadane i zatwierdzone preparaty i to w sposób prawidłowy.

„Usuwanie pasożytów w rodzinie bez czerwiu”

Jak najbardziej zgadzam się z Autorem, że leczenie rodzin bezczerwiowych jest zawsze najskuteczniejsze. To fakt znany już od wielu lat i wielokrotnie potwierdzony naukowo.

Mam jednak wątpliwości co do zastosowanej „metodyki”. Podobnie jak poprzednio brakuje określenia stopnia porażenia przed zabiegami, jak również grup kontrolnych. Ponadto kwestia, że przy drugim odymianiu osypało się bardzo dużo roztoczy, nie wynika z niczego innego jak tylko z faktu, że w rodzinach nadal obecna była resztka czerwiu (w którym prawdopodobnie skryła się większość pasożytów), gdyż matki były izolowane 23 dni, a aby pozbyć się czerwiu całkowicie, izolacja powinna trwać ponad 24 dni.

Zatem nie zgodzę się, że pojedynczy zabieg nie jest wystarczający. Uważam także, że 3 zabieg był całkowicie niepotrzebny, gdyż ilość pasożyta można było sprawdzić za pomocą flotacji, sugar-roll testu lub naturalnego dziennego osypu roztoczy (które powinny być też wykonane przed wszystkimi tymi zabiegami).

„Natomiast nie znam odpowiedzi na pytanie, jakie nieznane czynniki zadecydowały o zniszczeniu warrozy po jednorazowym użyciu Apiwarolu?”

Tym czynnikiem był kontakt z substancją czynną leku, jednak, jak wspomniałam wcześniej, mimo wysokiej skuteczności amitrazu pojedynczy zabieg nie był tu wystarczający, gdyż najprawdopodobniej nadal obecny był czerw trutowy (nawet w niewielkiej ilości).

„Po latach uciążliwych zabiegów przeciwko warrozie jestem przekonany, że warto stosować izolatory. Decyduje o tym wiele korzyści, takich jak zdrowie matki, pszczół, pszczelarza, jakość produktów pszczelich i niższe koszty leczenia.”

Całym sercem zgadzam się z tym stwierdzeniem Autora, zostało to już wielokrotnie potwierdzone naukowo.



Od Autora:

Pragnę podziękować Pani dr A. Gajdzie z staranną recenzję artykułu. Nasuwają mi się przy tym następujące uwagi:

1. Nie zamierzałem w mojej pracy udowadniać warrozobójczej skuteczności preparatów, a w szczególności Apiwarolu. Została ona ostatnio omówiona po szerokich badaniach przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach [K. Pohorecka, 2015]. Głównym celem artykułu było potwierdzenie efektu stosowania izolatora P. Chmary na tle doświadczeń z wybranych dwóch lat użycia Apiwarolu oraz kwasu szczawiowego i samego Apiwarolu. Zawarłem to też w tytule: „Czy warto izolować matki?”.

2. Uważam, że w pszczelarstwie, jak w nauce, można mieć swoje poglądy. Dlatego np. trudno zgodzić się z tezą, że w rodzinach z czerwiem „(…) aby osiągnąć dobrą skuteczność (rzędu 90%) należy zastosować preparat czterokrotnie w odstępach 4-6 dniowych”, [A. Gajda, E. Mazur, „Pasieka” nr 1/2020]. Znaczyłoby to, że pozostałe 10% pasożytów (100-300 szt.), których liczba do wiosny wzrośnie, spowoduje, że rodzina po oblocie będzie wymagać skutecznego leczenia.

3. Według badań wyżej wymienionego instytutu w czterech grupach rodzin z czerwiem, pomimo czterokrotnego odymiania Apiwarolem w różnych odstępach czasu udało się zniszczyć średnio od 44% do maksymalnie 58% Varroa. Pozostałe pasożyty kontrolnie usuwano również amitrazem (Biowar 500 przez 8 tygodni), a następnie kwasem szczawiowym.

4. Inaczej można również rozumieć zalecenie stosowania Apiwarolu w rodzinach z czerwiem: „(…) wiosną zabieg odymiania wykonuje się dwukrotnie z odstępem 4-dniowym, jesienią odymia się rodziny pszczele 4 razy w odstępach 4-dniowych. (…) Najwyższą skuteczność warrozaobójczą Apiwarol osiąga w rodzinach bezczerwiowych i wystarczy wtedy wykonać tylko dwa zabiegi …” [P. Chorbiński, „"Pokonaj warrozę”", str. 49-50]. Nie ma tu mowy, że w sezonie nie można stosować ponownie Apiwarolu. W rodzinach bez czerwiu zaś jedno odymianie może być niewystarczająco skuteczne.

5. Ramka pracy spełnia wiele funkcji i jest tylko dodatkowym zabiegiem ograniczenia Varroa. [B. Polaczek, 2008]. Dlatego nie widzę celowości liczenia czerwiu trutowego, często pojedynczo rozrzuconego w gnieździe. Używanie przeczerwionych plastrów w ramce pracy podyktowane jest następującymi powodami: 1) wyniki badań wykazały, że są one chętnie zasiedlane przez Varroa [P. Gierchatowski, 2005], łatwiej w nich wytrzepać larwy trutowe z ewentualnymi pasożytami, 3) są szybciej zaczerwiane, 4) oszczędzamy energię woszczarek [D. Karwan, 2017].

6. Nie sprawdzałem szkodliwości stosowania kwasu szczawiowego w „2 tygodnie” po jego zastosowaniu. Opieram się na wynikach badań: „(…) prowadzi do obniżenia pH treści ich przewodu pokarmowego oraz hemolimfy, w konsekwencji – skraca życie” [M. Bykowy, P. Chorbiński, 2021]. Roztwór kwasu szczawiowego „domowej roboty” od lat sporządzałem wg zaleceń prof. A. Hartwig, [2006]. Dlatego nie widzę tu powodu do mojej „pomyłki”.

7. Nie wątpię, że proponowane metody monitorowania porażenia rodzin są skuteczne. Można tu zapytać: ilu pszczelarzy je stosuje i dlaczego? Na przykład. w metodzie flotacyjnej należy uśmiercić ok. 300 pszczół w rodzinie. Który z pszczelarzy mego pokolenia, z doświadczeniem ponad 60- letnim, zdecyduje się na taki zabieg?. Kłóci się to z poczuciem wyjątkowej pożyteczności pszczoły w przyrodzie. Obserwując wylotek ula, czerw i pszczół na nim, można zauważyć wystarczająco wiele zjawisk. [G. Staemmler, 2004]. Dodam, że przy obsłudze 40-80 rodzin ważna jest skuteczność działania. Jeśli w ciągu kilkunastu lat w mojej pasiece nie spadła rodzina z powodu warrozy, to przekonuje o skuteczności stosowanych metod. Dla upewnienia się, stale przed zazimowaniem sprawdzam efekt działania leków za pomocą odymiania w losowo wybranych rodzinach (wyniki w artykule). Metoda ta jest powszechnie stosowana [I. Pawłyk w poz. W. Małychina „Pszczelarstwo – powrót do natury”, str. 96, J. Jaroń, 2019].

8. Dodatkowym zamiarem mego doświadczenia było sprawdzenie „wysokiej skuteczności” jednorazowego odymiania Apiwarolem rodzin bez czerwiu. Wymienieni autorzy w artykule nie podają stosowanej metodyki tych badań, co być może, wynika z tego, że nie było to celem ich publikacji. W mojej próbie, po drugim odymianiu naliczyłem w testowanych rodzinach jeszcze śr. 644 spadłych pasożytów. Trudno uwierzyć, że są to pasożyty, które w rodzinach silnych (8-10 ramek warszawskich poszerzanych, fot 2.), po 23 dniach wyszły jeszcze z zaniedbałego czerwiu „nawet w niewielkiej ilości”. Skuteczność Apiwarolu zależy także od liczebności populacji pszczół w ulu [K. Pohorecka, 2021].

9. Można mieć wątpliwości, czy powinniśmy stosować zalecany Biowar 500 ? Dwa paski, zawieszone miedzy ramkami „przez ok. 70 dni”, zawierają 1 000 mg amitrazu. Taka ilość substancji równa jest 80 tabletkom Apiwarolu, co nie pozostanie bez wpływu na środowisko wewnętrzne ula.

10. Zdaję sobie sprawę z tego, że efektywne zwalczanie Varroa w obecności czerwiu jest problemem złożonym [M. Zawilak, 2009] i coraz trudniejszym [K. Olszewski, 2021]. Badania wskazują, że jedną z przyczyn tego może być skrócenie fazy foretycznej poniżej 4 dni [wg. Boot i wsp. za J. Jacoń, 2019].

Zdaję sobie również sprawę z tego, że zwalczanie warrozy jest problemem złożonym i nadal trudnym [M. Zawilak, „Pszczelarstwo” nr 2/2009]. Mam np. wątpliwości w sprawie stosowania zalecanego Biowaru. Dwa paski, zawieszone miedzy ramkami przez 6 tygodni, zawierają 1 000 mg amitrazu. Taka wielkość substancji równa jest 80 tabletkom Apiwarolu.

[Komentarz przesłany 6.03.2022]

Z poważeniem
Michał Zawilak


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"