fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 30

Z artykułu dowiesz się:

  • czym się różni obecna gospodarka od dawnej i czy na pewno kiedyś było lepiej
  • jakie wnioski możemy wyciągnąć z analizy ostatnich trzech sezonów
  • jak gospodarować, aby utrzymać silne rodziny w obecnych warunkach

Świat się zmienia, cz. 2.

W poprzednim numerze „Pasieki” zastanawialiśmy się, czy przy zmieniającym się klimacie i krajobrazie poradzimy sobie z naszymi pszczołami. I co ważniejsze, czy przetrzymają ten kolejny, bardzo trudny dla nich kryzys.

Honey bee in the entrance to a wooden beehive.
Fot. novofoto

Zarówno nasza wiedza, jak i możliwości adaptacyjne rodziny pszczelej dają pewność, że nie będzie źle. Z kłopotów wyjdziemy obronną ręką, ale pszczoły cały czas muszą się znajdować pod naszą opieką. By tak się stało, niezbędne są trzy rzeczy: znajomość biologii rodziny pszczelej, roztocza Varroa destructor i bazy pożytkowej, z jakiej będzie korzystać pasieka. To nic nowego, bez tej wiedzy obecnie nie da się w ogóle prowadzić pasieki. Mamy więc narzędzie pozwalające uporać się z problemami współczesnego świata pszczelarskiego. Teraz trzeba je odpowiednio wykorzystać.

Dawniej było inaczej

Inaczej, ale czy na pewno lepiej? Niekoniecznie, choć wydaje się, że nasi ojcowie i dziadkowie gospodarowali w łatwiejszych warunkach. Nie było warrozy, pogoda była bardziej zrównoważona i przewidywalna, a pożytki lepsze. Kiedy jednak zajrzymy do prasy pszczelarskiej sprzed 50–60 lat, okazuje się że pogoda nie zawsze dopisywała. Zdarzało się, że pszczoły mogły zacząć pracę dopiero od czerwca lub później. Bywały lata zimne i mokre albo susze wpływające bardzo negatywnie na wydajność pożytków. Sezon zaczynał się później z dwóch powodów. Po pierwsze, nie było tak dużo jak teraz wiosennych roślin pożytkowych. Po drugie, pogłowie pszczół było inne, o wolniejszym rozwoju, później dochodzące do siły. Duże zbiory z rzepaku nie były normą tak jak teraz. A już zbiór miodu towarowego z mniszka czy tym bardziej z wierzby był mało prawdopodobny. Półtora miesiąca pszczelarskiej wiosny „wypadało” z kalendarza pasiecznika, a przecież doskonale wiemy, ile to może być miodu i innych produktów.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

No i tak to się kiedyś gospodarzyło, ale pszczelarze jakoś dawali sobie radę i jeśli narzekali, to na brak następców, którzy mogliby przejąć ich pasję. My żyjemy w innych, znacznie lepszych czasach i mamy nieporównywalnie większe możliwości.

Receptą siła

Nasze pszczoły mają w genach zapisany jeden cel: przeżyć i rozmnożyć się tak, by ich gatunek przetrwał. Dlatego wiosną intensywnie się rozwijają, gromadzą zapasy, potem roją, a następnie przygotowują do zimy. Ale teraz o to, by przeżyć i utrzymać ciągłość gatunku, już nie muszą się martwić, bo mają od tego nas, pszczelarzy. A my, znając ich cykl życiowy, pokierujemy ich rozwojem w najbardziej nietypowych warunkach.

Trzy minione sezony (2019, 2020, 2021) zaprawiły nas w bojach i pokazały, z jakimi kłopotami możemy się coraz częściej zmierzać. To przedłużające się okresy chłodów, przerwy w pożytkach, niespotykane wcześniej upały. Ale my chcemy, żeby pszczoły nie tylko przeżyły, ale też zapewniły nam jak największe zbiory miodu. W tym celu rodzina pszczela musi być gotowa w każdej chwili przystąpić do wydajnej pracy, która tym lepiej będzie wykonana, im rodziny będą silniejsze. Dlatego już od wczesnej wiosny w ulach musi być bardzo dużo pszczół.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Jaka gospodarka?

By cały czas utrzymywać silne rodziny, w ulach muszą być młode matki, plenne i przekazujące swoim pszczołom cechy niezbędne w takiej gospodarce. Przede wszystkim pszczoły muszą charakteryzować się dużą pracowitością, przekładającą się na późniejszą miodność. Rozwój musi być intensywny, gdyż szybki przybytek pszczół w rodzinach jest koniecznością. Jednocześnie pod wpływem niekorzystnych zjawisk, jak zimno czy brak pożytku, takie pszczoły powinny ograniczyć czerwienie matki.

Muszą też szybko reagować na nasze zabiegi ograniczające rozwój lub go przyspieszające. Bardzo ważną cechą jest nierojliwość. Utrzymujemy bowiem silne rodziny, a takie są najbardziej narażone na wejście w nastrój rojowy po załamaniu pogody lub zakończeniu pożytku. Nierojliwość podlega dziedziczeniu, ale też zależy od wieku matki. Podobnie jest z łagodnością: jest dziedziczona, ale też rodziny z młodymi matkami są łagodne i spokojne. Często jesteśmy zmuszeni wykonywać różne czynności w pasiece przy nie zawsze ładnej pogodzie i obfitym pożytku. Łagodne i spokojne pogłowie bardzo nam to ułatwi.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Macro photo of working bees on honeycombs. Beekeeping and honey production image
Fot. aleksrybalko

To wszystko jest u nas

Zaradzić nowym wyzwaniom możemy więc, wykorzystując naszą dotychczasową wiedzę. Nie jest potrzebny jakiś nowatorski sposób prowadzenia pasieki, nie musimy też wprowadzać nieznanego u nas egzotycznego pogłowia. W ofercie polskich pasiek hodowlanych są pszczoły, które doskonale dają się prowadzić przez najtrudniejszy sezon i troskę pszczelarza wynagrodzą satysfakcjonującą produkcją. Najbardziej godne polecenia są krainki nowoczesnych, intensywnych linii. Takie, które tworzą silne rodziny, mają bardzo wczesny, intensywny i ciągły rozwój, ale są przy tym nierojliwe. Rozwój musi być ciągły, nie może zwalniać po rozpoczęciu kalendarzowego lata, kiedy dzień zaczyna być krótszy.

Współczesna pasieka korzysta bowiem nie tylko z wczesnych roślin miododajnych, ale i kwitnących później, letnich. Pszczoły powinny odpowiednio reagować na bodźce zewnętrzne, a więc na załamania pogody i pożytku, oraz na nasze działania stymulujące rozwój lub go spowalniające. Musimy dobrze znać bazę pokarmową, z której ma korzystać nasza pasieka oraz określić jej wydajność. Mówiąc w skrócie – cały sezon ma być dokładnie zaplanowany z uwzględnieniem wszelkich możliwych anomalii. Nasze działania przypominać będą rozgrywkę szachową, gdzie każde zagrożenie ze strony przeciwnika jest przewidziane na kilka posunięć. Przeciwnikiem jest tu pogoda, która – nawet najbardziej nieprzewidywalna – nigdy nas nie zaskoczy.

Tak właśnie trzeba myśleć o gospodarce pasiecznej przyszłości. Wydaje się bardzo pracochłonna i trudna, ale bez przemyślanych działań może nam sprawiać tylko kłopoty. To nie te czasy sprzed kilkudziesięciu lat, gdy czego by pszczelarz nie zrobił, to pszczoły zawsze wyszły z tego obronną ręką. Poza tym nasze oczekiwania względem wyników pracy są znacznie większe niż te, które mieli nasi poprzednicy. Nam nie wystarczy kilka kilogramów miodu z ula i parę zbiegłych rojów. Nasze pszczoły chcą się wykazać i my musimy stworzyć im do tego warunki.

Sławomir Trzybiński
Tel. 501-432-752


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"