fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 32

Z artykułu dowiesz się:

  • ile pszczół w ulu może pochodzić z innych rodzin
  • o roli trutni i pożytku w reinwazji dręcza pszczelego
  • czy wirus choroby woreczkowej daje objawy

Jak warroza przenosi się między rodzinami?
Czy chorobę woreczkową można przenieść na narzędziach?

Specjalistka odpowiada

Pytanie czytelnika: w jaki sposób warroza przedostaje się z rodziny do rodziny? Jeśli jeden pień jest porażony, to – przynajmniej teoretycznie – pszczoły nie powinny móc wejść do innego. Wartowniczki na to nie pozwolą, a jeśli nie, to po ich ominięciu pszczoły w drugiej rodzinie powinny i tak obcą pszczołę zlikwidować. Może nie w 100% działa to w ten sposób, bo zjawisko zalatywania czy rabunku w sezonie na pewno się zdarza, ale nie w takim stopniu, aby np. w jednym roku mieć warrozę w jednym pniu, a w kolejnym – we wszystkich w pasiece. Stąd moje pytanie: jak warroza przenosi się między rodzinami?

Odpowiedź:

Dr. n. wet. Anna Gajda: Wiem, że nie do końca o to chodzi w pytaniu, ale myślę, że warto przypomnieć, że w Polsce nie ma rodzin wolnych od warrozy.

Co do wpuszczania do ula obcych pszczół, to zbadano, że w rodzinie może być do 40% pszczół do niej nienależących. Pszczoły jak najbardziej mogą zostać wpuszczone, a nawet zaakceptowane przez te z rodziny, do której chcą się wkupić. Najczęściej przyjmują wtedy „pokorną postawę” z pochyloną głową i pozwalają strażniczkom nieco się poturbować, po czym dzielą się kroplą nektaru z wola miodowego i voilà! Łapówka przyjęta, można wchodzić. Z takimi pszczołami do ula mogą dostawać się też roztocze (inne patogeny jak najbardziej też).

Narzędzie do zapobiegania błądzeniu ZNAJDZIESZ TUTAJ


Fot. Christiane z Pixabay

Jak wspomniano w pytaniu, rabunki będą działały bardzo podobnie, bo na pszczołach rabujących, bądź rabowanych (najczęściej to te są źródłem) również możemy mieć pasażerów na gapę, ale to nie koniec.

Najważniejszym dla roztocza sposobem przedostwania się do innych rodzin jest ten za pośrednictwem pożytku. Samica dręcza może albo przejść bezpośrednio z pszczoły na pszczołę, albo zsiąść z jednej na kwiat i poczekać na kolejną nawet 3 dni! Nazywamy to zjawiskiem reinwazji. Jest to zmora pszczelarzy, szczególnie na terenach z bardzo dużym napszczeleniem. Zbadano, że w ten sposób do rodziny może się dostać do 300 pasożytów dziennie. Część z nas już jest w sytuacji, gdzie dobrze lecząc pszczoły i dbając o nie, wciąż mamy problem z za dużą ilością dręcza (i najprawdopodobniej innych patogenów) w rodzinie, bo sąsiad nie dba o swoje rodziny, tak jak powinien…

Przeloty trutni też nie są bez znaczenia, bo wiemy, że panowie mogą latać znacznie dalej niż robotnice i też mogą czasem zostać przyjęci do obcej rodziny. Nic nie stoi roztoczowi na przeszkodzie, żeby zabrać się w taką podróż razem z trutniem. Pasożyt wędruje też na ciałach owadów w czasie rójki, więc w wychodzących pszczołach możemy się spodziewać wielu osobników Varroa, które potencjalnie potem emigrują do pozostałych rodzin w naszej pasiece. Złapaną rójkę zawsze warto najpierw poddać kwarantannie w miejscu odległym od naszej pasieki, przeleczyć z warrozy, ale także bardzo uważnie obserwować, czy nie rozwijają się objawy innych chorób, np. zgnilca amerykańskiego, chronicznego paraliżu i wielu innych. Dopiero po kilku tygodniach, kiedy jesteśmy pewni, że rodzina jest ok, przenosimy ją na właściwe pasieczysko.

Pszczelarz może czasem własnoręcznie przenieść roztocze z jednej rodziny do drugiej, przekładając ramkę z zasklepionym czerwiem (na przykład z rodziny bardziej porażonej do takiej z mniejszą liczbą pasożytów), choć jest to zjawisko marginalne w porównaniu do opisanych wyżej.

Podsumowując, dręcz najczęściej podróżuje między rodzinami na pszczołach „własnych” lub „obcych” i niestety bardzo łatwo mu to przychodzi. Niestety strażniczki nie eliminują efektywnie potencjalnego zagrożenia.


Fot. M. Roth z Pixabay

Pytanie czytelnika: Czy chorobę woreczkową można przenieść na narzędziach podczas przeglądu ula (np. dłuto, rękawice, zmiotka)?

Odpowiedź:

Dr. n. wet. Anna Gajda: Aby prawidłowo odpowiedzieć na to pytanie, najpierw przypomnę kilka istotnych rzeczy.

Chorobę woreczkową wywołuje wirus choroby woreczkowej i to jego potencjalnie możemy przenieść, jednak patogen wcale nie musi się rozwinąć i dać objawy.

Wirus ten jest patogenny dla czerwiu. Dorosłe osobniki są jedynie nosicielkami wirusa. Choć nie wywołuje on u nich objawów, może skracać ich życie. U karmicielek bardzo dużo wirusa jest w gruczołach gardzielowych i wraz z zainfekowanym pokarmem pszczoły przekazują go larwom. Duże ilości wirusa znajdują się także w pyłku zgromadzonym przez robotnice, w którym długo zachowuje zakaźność.

Wszystkie larwy w ciągu pierwszych trzech dni życia karmione są wyłącznie mleczkiem, dlatego najbardziej podatny na infekcje jest właśnie czerw w tym wieku. Zakażenie starszych larw prowadzi do nosicielstwa w przyszłości, już u dorosłych pszczół. Wirus zaburza mechanizm wydzielania chitynazy, enzymu odpowiedzialnego za rozpuszczenie wewnętrznej warstwy oskórka larwy, co uniemożliwia pozbycie się starej okrywy ciała i przepoczwarczenie. Pomiędzy nowym a starym oskórkiem gromadzi się płyn zawierający miliony cząstek wirusa, a larwy zamierają. Opiekunki starają się usunąć je z gniazda. W ten sposób dorosłe pszczoły zakażają się wirusem. Dochodzi u nich do degeneracji gruczołów gardzielowych.

Młode, zakażone karmicielki, szybko stają się zbieraczkami i to głównie nektaru, co ogranicza możliwość skażenia pyłku, a papką miodowo-pyłkową karmione są starsze larwy, które, zakażone, stają się nosicielkami wirusa. Dlatego, mimo obecności wirusa w rodzinie, choroba wcale nie musi dać objawów.

Objawy pojawiają się wtedy, gdy zbieraczki, które są nosicielkami, zostają zmuszone do długotrwałego pozostawania w ulu. Może to mieć miejsce na przykład przy załamaniu pogody (ulewy, susze, bardzo silne wiatry), przy przerwie w pożytku (np. między akacją a lipą, ale nie tylko). Wtedy zbieraczki, które nie chcą pozostawać bezczynne, zaczynają pomagać w wychowie czerwiu, także w jego karmieniu. Mimo że ich gruczoły gardzielowe wydzielają mniej mleczka, to zawiera ono tak dużo wirusa, że jest w stanie zakazić wiele larw. Tak zaczyna się choroba.

Ale do rzeczy. Tak, możemy przenieść wirusa na sprzęcie, narzędziach i odzieży, jednak ma to mniejsze znaczenie niż przenoszenie plastrów z pierzgą, w której potencjalnie może być bardzo dużo wciąż aktywnego wirusa. Jednak, jak opisałam wyżej, do rozwoju choroby potrzeba odpowiednich warunków. Ponadto na wielu terenach wirus choroby woreczkowej występuje endemicznie, to znaczy, że od wielu lat krąży w środowisku i same pszczoły również dzielą się nim na przykład na pożytkach czy podczas błądzenia. Należy pamiętać, że rójki też mogą „mieć w sobie” ten patogen.

Pytania dotyczące zdrowia pszczół można przesyłać na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., do autorki lub za pośrednictwem formularza na stronie www.pasieka24.pl

 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"