fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Beczka dziegciu


Analizując problemy związane z prowadzeniem pasiek w naszym kraju, w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat obserwujemy stałe pogarszanie się warunków, jakie towarzyszą funkcjonowaniu pasiek i to na wielu płaszczyznach z tym związanych.

Mamy więc do czynienia z trudnościami dotyczącymi prowadzenia pasiek, wymuszającymi wykonywanie dodatkowych prac i zabiegów, które z kolei wpływają na koszty ponoszone przez pszczelarza. Do tego dochodzą warunki prawne, w jakich funkcjonuje pasieka. Mam tu na myśli cały szereg nowych, wprowadzonych w ostatnim czasie przepisów, poczynając od wymagań dotyczących pracowni, używanego w pasiece sprzętu, jakości miodu, prowadzenia wędrówek z pszczołami, na obwarowaniach dotyczących rozlewu i dystrybucji miodu oraz innych produktów kończąc.

Niestety, jak to często w naszym kraju bywa, nie tylko zresztą w dziedzinie pszczelarstwa, niewiele z tych przepisów można nazwać życiowymi. Zamiast regulować i pomagać, najczęściej coraz bardziej zacieśniają pole działania, w jakim może poruszać się prowadzący pasiekę i wprowadzają wymagania, którym coraz więcej pasiek nie jest w stanie podołać. Próby sprostania tym wymogom powodują, że w naszych warunkach pożytkowych i klimatycznych większość pasiek, zwłaszcza małych, nie jest w stanie osiągnąć pozytywnego rachunku ekonomicznego. Pojawiające się u nas przepisy dotyczące prowadzenia pasiek i dystrybucji miodu nie uwzględniają różnic wynikających z ich wielkości i w jednakowy sposób traktują zarówno pasieki małe, jak i te, które liczą po kilkaset rodzin pszczelich. Nieprawdą jest też tłumaczenie, że konieczność ich wprowadzenia spowodowana jest wejściem Polski do struktur Unii Europejskiej. W żadnym z krajów przepisy w tej dziedzinie nie są tak restrykcyjne i nie stawiają przed pszczelarzami takich wymagań. Wręcz przeciwnie, z rozmów z pszczelarzami z innych krajów będących w Unii wynika, że jak zwykle tworzący u nas przepisy są nadgorliwi, lub też, co wydaje się być bardziej prawdopodobne, przepisy te są efektem działania określonego lobby, które w tym przypadku nietrudno byłoby ściśle określić. Można bowiem na podstawie obowiązujących u nas wymagań wskazać kierunek, w jakim chciałoby się skierować prowadzących pasieki w Polsce. Chodzi mianowicie o to: „ponieważ nie posiadacie wyposażonych rozlewni, a nie wolno wam się z miodem przemieszczać w celach handlowych, to najlepiej gdybyście to, co mimo wszystko udało się wam pozyskać, odstawili do jednej z firm, którym to robić wolno”. Oczywiście za taką cenę, jaka zostanie zaproponowana.

Około 80% pasiek w Polsce to gospodarstwa liczące 10–15 rodzin pszczelich. Truizmem byłoby tu opisywanie po raz któryś, jaką rolę w rolnictwie spełniają właśnie te małe pasieki. Wypowiadali się na ten temat już wielokrotnie naukowcy. Można wyciągnąć daleko idący wniosek, że ścisłe respektowanie aktualnie obowiązujących w Polsce przepisów jest w pierwszej kolejności zagrożeniem bytu dla tej grupy pasiek. Niestety, w dalszej kolejności przepisy te zagrażać będą i dużym pasiekom, gdyż służby, które z usługowych przekształciły się w kontrolne, będą przecież chciały wykazać, że są potrzebne i pieniądze z budżetu państwa za coś pobierają.

Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że funkcjonowanie małych pasiek w Polsce już od wielu lat opiera się na sprzedawaniu przez pszczelarzy produktów po cenach wolnorynkowych a nie oferowanych przez firmy skupujące. Te często proponują taki poziom cen, że pszczelarz za swoją produkcję nie byłby w stanie zakupić potrzebnych do prowadzenia pasieki artykułów: cukru, leków, sprzętu pasiecznego, węzy itd. Jeśli teraz zabroni się tego, to nie pozostanie mu nic innego, jak zlikwidować niedochodowy interes lub ograniczyć go tylko do własnych potrzeb.
Nie jest również tajemnicą, że tym, co pozwala firmom na taką postawę wobec pszczelarzy, jest ogromny import miodu, trafiającego na nasz rynek w sposób bardziej lub mniej kontrolowany. Nie byłoby w tym jeszcze nic zdrożnego. Przecież na rynek krajowy trafiają produkty egzotyczne takie jak pomarańcze, cytryny, ananasy, figi i wiele innych artykułów, co do których klient nie ma wątpliwości, że pochodzą z importu, gdyż w Polsce ich się nie produkuje.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Czesław Jung


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"