fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Straty zimowe nie muszą być regułą

Każdy z nas pamięta, jaki był mijający sezon. Niezbyt udana dla jednych, zupełnie nieudana dla innych wiosna, a więc rzepaku i mniszka niewiele, akacji wcale, za to tak jak przed rokiem dużo rojów.


Fot. Janusz Pudełko

Na szczęście z początkiem lata kalendarzowego ociepliło się, ale pogoda znów nie była sprzyjająca. Dla jednych za gorąco na lipę, dla drugich za sucho na spadź. Jedynie gryka spisała się w tym roku nieźle, no i wrzosy, ale z tych pożytków korzystają tylko niektórzy.

Jesień była ciepła, a więc pszczoły miały powody do zadowolenia, ale pyłku na zimę nie nazbierały, bo panowała susza. Teraz, jak co roku, pszczelarze zaczynają się martwić.

A jest o co. Niepokoją pytania, jaka będzie zima, jaka wiosna, jakie będą ceny miodu? Jak każdej jesieni najbardziej nas nurtuje, ile rodzin przezimuje i jakie będą straty.

Cóż bowiem z tego, że pszczoły dostały dosyć cukru, nakarmione były o czasie, mogły długo latać, matki wymieniliśmy, a warroza została zwalczona najlepszymi środkami, jeśli znów wiosną okaże się, że co piąta rodzina spadła, a co czwarta jest w beznadziejnej kondycji?

Od lat na spotkaniach pszczelarzy i na łamach prasy pszczelarskiej trwają dyskusje na temat tego, co się stało, że mimo dostatku pokarmu pszczół w ulach nie ma, czasem nawet martwych, jakby gdzieś zimą uciekły?

A prawda jest taka, że każda sytuacja w rodzinie pszczelej daje się racjonalnie wyjaśnić, a z każdego przypadku można i trzeba wyciągnąć wnioski. Wnioski, które...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

martwe pszczoły
Fot. Jerzy Jóźwik

Pozostanie garstka pszczół wychowanych później, ale będzie ich zbyt mało, by przetrzymać zimę, która dopiero się zaczyna. Efektem będzie niewielki kłębuszek martwych pszczół z nieżywą matką pośrodku, znaleziony w marcu w środku gniazda pełnego zapasów cukrowych.

Przed taką sytuacją uchronić ma wspomniane lipcowe podkarmianie, które należy zgrać w czasie z sierpniowym uzupełnianiem zapasów. Najlepiej będzie, gdy termin dokarmiania przypadnie na moment, w którym zaczynają się wygryzać pszczoły z czerwienia stymulowanego przeprowadzonym niespełna miesiąc wcześniej podkarmianiem.

Syrop przerobią stare pszczoły i zmagazynują go w plastrach po wygryzającym się czerwiu, w środku gniazda. Młode pszczółki nie będą już nic robiły. Przerabiać syropu nie zdążą, a czerwia karmić też nie będą, ponieważ go nie przybywa.

Za to będą w dobrej kondycji, wychowane były bowiem w czasie, gdy w ulach pokarmu nie brakowało (dzięki podkarmianiu), a pszczół w różnym wieku było na tyle dużo, by larwom zapewnić wszechstronną opiekę.

Teraz nie pozostaje im nic innego, jak...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Te dwie prace, terminowe odnowienie składu biologicznego rodzin i zwalczanie warrozy są najważniejsze w pasiece, gdzie pożytki kończą się w środku lata. Inne warunki, takie jak dobra kondycja matek pszczelich w zimowanych rodzinach, odpowiednia ilość zapasów zimowych i ich właściwa jakość, dopasowanie wielkości gniazda do siły rodziny, to sprawy oczywiste.

Inaczej postępujemy, gdy mamy do czynienia z pożytkami późniejszymi, na przykład gryką czy kończyną. Wtedy nie dość, że będzie więcej miodu, to rozwój przedzimowy stymulowany jest pożytkiem neutralnym i odpada nam podkarmianie. Należy pamiętać o zapewnieniu miejsca na czerw. Musi to być przynajmniej 6 plastrów w środku gniazda, w których będą wychowywane pszczoły przeznaczone do zimy.

Znacznie mniej czasu na przygotowanie przedzimowe mają pszczelarze korzystający z późnych pożytków spadziowych i wrzosu. Miodobranie przesuwa się wtedy na połowę, a nawet na koniec września. Nie ma czasu na odmłodzenie rodzin przed zimą, nie zawsze jest nawet czas na ich nakarmienie i skuteczne zwalczenie warrozy.

Dlatego w wielu pasiekach korzystających z późnej spadzi normą są duże straty zimowe. Na szczęście zbiory miodu spadziowego i cena uzyskiwana za niego straty te rekompensują, zaś pierwszą połowę przyszłego sezonu przeznacza się na doprowadzenie do siły przezimowanych rodzin i odbudowę gniazda.

Po wrzosie jest trochę lepiej, chociaż często zdarza się, że rodziny wracające z tego pożytku...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

pszczoły
Fot. Jerzy Jóźwik

Nie ma wtedy dylematu: albo spadź i wrzos, albo rzepak. Rodziny pójdą do zimy silne, z młodymi matkami, zazimowane na odpowiednim pokarmie. A my będziemy spać spokojnie, zadowoleni nie tylko z potencjalnie dobrej zimowli, ale i z tego, że mamy dużo miodu i nie dopuściliśmy do rójki wtedy, gdy była najmniej potrzebna.

Taka operacja na pewno się opłaci, bo chociaż trzeba mieć dodatkowy komplet uli lub wieloramkowych ulików na odkłady, to wykorzystamy wszystkie pożytki w sezonie, nie dopuścimy do rójek, wymienimy matki i unikniemy strat zimowych.

Opisane sposoby prowadzenia pasiek pozwalają w różnych warunkach zazimować silne rodziny na dużej ilości pokarmu. Nie ma wtedy obawy, że zapasów zabraknie do wiosny, chyba że w czasie karmienia doszło do rabunków lub w którymś ulu była dziurawa podkarmiaczka.

Rabunki jednak nie są groźne dla silnych rodzin, a tylko takie powinniśmy mieć w pasiece. Warroza, która powoduje duże straty, powinna być odpowiednio zdiagnozowana i zwalczona. Nie zwiększy to pracochłonności prowadzenia pasieki, robimy to bowiem przy okazji czerwcowego miodobrania czy przeglądu.

Majowe robienie odkładów zajmuje na pewno mniej czasu niż chwytanie, osadzanie i pielęgnowanie rojów. Młode matki wymieniane co roku zapewnią...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

A pamiętać o tym należy nie tylko przed zimą czy wczesną wiosną, ale przez cały sezon. Pasieka jest bowiem swoistą „taśmą produkcyjną” przesuwającą się wraz z kolejnymi porami roku i wszystkie etapy jej obsługi są jednakowo ważne.

Sławomir Trzybiński


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"